Kariera Janczyka to najpierw ciągły wzlot, a później jeszcze dłuższy upadek. Piłkarz miał zaledwie 18 lat, gdy występował już w Legii Warszawa. Jako 20-latek trafił do występującego w Lidze Mistrzów CSKA Moskwa, skąd był później wypożyczany m.in. do Lokeren i do Germinalu Beerschot. W lidze belgijskiej był skuteczny i w pewnym momencie należał do najbardziej bramkostrzelnych zawodników całej ligi, zaraz za młodziutkim wówczas Romelu Lukaku. W 2008 roku zadebiutował w reprezentacji Polski i zaliczył w niej pięć meczów. Niestety, później było już tylko gorzej. Jeszcze w trakcie pobytu w Moskwie młody zawodnik, rzucony na głęboką wodę i nie znający w Rosji nikogo, zaczął zaglądać do kieliszka. Problemy z alkoholem zaczęły się pogłębiać i profesjonalna kariera tak naprawdę dobiegła końca. Janczyk przez lata próbował znaleźć jakieś sportowe zaczepienie, ale stopniowo schodził coraz niżej. Wśród reprezentowanych przez niego klubów znalazły się więc m.in. MKS Ciechanów, Korona Wilkowice, czy Sadownik Waganiec. Spod Ciechocinka na Śląsk Najczęściej za każdym razem powtarzał się ten sam scenariusz - Janczyk podpisywał kontrakt, po czym bardzo szybko znikał z pola widzenia klubu, po raz kolejny przegrywając z alkoholowymi demonami. W położonym blisko Ciechocinka Wagańcu piłkarz nie tylko grał w drużynie z klasy okręgowej, ale i pracował w tamtejszej szklarni, zapewniając, że jest już trzeźwy. Zimą pożegnał się jednak z Kujawami i trafił na Śląsk. Tym razem zszedł do A klasy i podpisał kontrakt z GKS-em Cement Raciborowice. Klub chwalił się kontraktem z byłym reprezentantem Polski, ale we wrześniu kibice drużyny zauważyli, że ostatnio nie zagrał w meczu ligowym. Wielki talent próbuje poukładać sobie życie. "Byłem lepszy niż Lewandowski" Wszystko wskazuje więc na to, że przynajmniej na razie kariera piłkarza po raz kolejny znalazła się na zakręcie. Wiosną Janczyk mówił, że cieszy się życiem w trzeźwości i odzyskał dobry kontakt z córkami. - Czuję się tak jakbym wyszedł z bardzo ciemnego tunelu. Ostatnie cztery lata to był koszmar, horror. Teraz doceniam małe rzeczy. Jak choćby to, że rano wstaję bez kaca - mówił "Faktowi". W Raciborowicach Janczyk dostał nie tylko sportowy kontrakt, ale i pracę w firmie sponsora klubu. We wspomnianym wywiadzie nie krył również, że docenia wsparcie jednego z działaczy, który sam pokonał chorobę alkoholową. Obecnie przyszłość Janczyka w GKS-ie stoi jednak pod znakiem zapytania. Dawid Janczyk wyznał, że prawie zapił się na śmierć