35-letni Janczyk obecnie amatorsko gra w zespole Sadownika Waganiec, który występuje w lidze okręgowej w województwie kujawsko-pomorskim, a na co dzień zajmuje się pracą w ogrodzie. Tam też spotkali się z nim Hiszpanie. - Czułem się najlepszym piłkarzem na świecie, a potem straciłem wszystko. W wieku 20 lat zarobiłem pierwszy milion euro, teraz pracuję za 500 - przyznał w rozmowie z telewizją Movistar Plus. Emocjonalny wywiad Dawida Janczyka w hiszpańskiej telewizji Talent napastnika rozkwitał najpierw w Sandecji Nowy Sącz, skąd w 2005 roku udał się na testy do Chelsea. Sam przyznawał w przeszłości, że londyński klub chciał, by ten trenował w nim dalej, piłkarz jednak zdecydował się na powrót do Polski, jak twierdzi z powodu śmierci papieża Jana Pawła II. Wtedy też trafił do Legii Warszawa i szybko zaczął grać w pierwszym zespole Wojskowych, w czasie, gdy jedynie w jego rezerwach występował Robert Lewandowski. Cała Polska zaczęła myśleć o Janczyku jako potencjalnej przyszłej gwieździe po mistrzostwach świata U-20 w Kanadzie w 2007 roku. Janczyk zdobył na nich trzy bramki, w tym między innymi w meczu 1/8 finału z Argentyną, co sprawiło, że w kraju zaczęło być o nim głośno. W kadrze byli też wtedy Grzegorz Krychowiak czy Wojciech Szczęsny. Bardzo dobry występ zapewnił Janczykowi transfer do CSKA Moskwa, a także zainteresowanie wielu europejskich klubów. Transfer do Rosji okazał się też jednak jego największym przekleństwem. To tam zaczęła się jego choroba alkoholowa. - Po treningu myślałem tylko o pójściu do sklepu. Wracałem do domu, zamykałem drzwi i piłem. Whisky, wódkę - litr codziennie. Gdy patrzę w przeszłość, alkohol zawsze był ze mną. Jestem chory. Trafiłem do szpitala. Umarłem pięć razy w ciągu jednej nocy - przyznał. Potem nastąpiła najbardziej emocjonalna część wywiadu, w której Janczyk zaczyna głębiej zastanawiać się nad swoim życiem. - Nie mam pieniędzy, nie mam żony. Jest mi trudno, gdy córka pyta: Tato, kiedy wrócisz do domu? Co mam powiedzieć? Nigdy? Złamać jej tym serce? - po tych słowach emocje zmusiły go do chwilowego przerwania rozmowy. Cała rozmowa kończy się jednak nieco optymistycznym akcentem. Janczyk przybliża swoją obecną pracę, gdzie w Wagańcu oprócz zajmowania się ogrodem i gry dla lokalnego klubu trenuje także grupy młodzieżowe. - Dla mnie Lewandowski jest najlepszym graczem na świecie. Jestem też zły, bo wiem, że mógłbym być na jego miejscu. Przestałem pić, ponieważ muszę zacząć walczyć o swoje życie - przyznał. - Co powiedziałbym 19-letniemu sobie? Trenuj jak Robert Lewandowski, nie jak Dawid Janczyk - skończył z uśmiechem na ustach.