Fornalik, czyli wybór Piechniczka
Ten wybór podyktował Antoni Piechniczek, wiceprezes PZPN. Legendarny trener często mnie irytuje, gdyż nie potrafi się przeciwstawić patologiom w związku. Jednak z Waldemarem Fornalikiem nie pomylił się. Jeśli ktoś głosi, że Fornalik nie ma osobowości, to myli się albo po prostu plecie bzdury.

Legendarny trener Antoni Piechniczek często odwołuje się do lojalności w stosunku do środowiska, które teraz rządzi PZPN-em. W moim przekonaniu to źle pojęta lojalność, gdyż PZPN zawłaszczyła grupa ludzi, którzy nie mają żadnej wizji. Poza wizją własnego trwania. To przerażające, niepokojące, wręcz patologiczne.
Piechniczek - ze względu na swoje nazwisko - naprawdę nie musi podpisywać się pod decyzjami, które uradzą panowie Grzegorz Lato, Rudolf Bugdoł, czy Adam Olkowicz. Zawsze powinien mieć swoje zdanie. Pójść na zwarcie - nie tylko z mediami, ale przede wszystkim z innymi członkami zarządu.
Rzadko tak czyni albo nawet wcale. A przynajmniej opinia publiczna nic o tym nie wie. Jednak latem 2012 roku Piechniczek postanowił jednak przeprowadzić samodzielną akcję. Od początku do końca. Z wielkim przekonaniem, że się nie pomyli. Postanowił namaścić na selekcjonera Waldemara Fornalika. I mam wrażenie, że się nie pomylił. Oczywiście - jak mówił Kazimierz Górski - mecz można przegrać, wygrać, a nawet zremisować, ale... Fornalik to fachowiec pełną gębą. To człowiek, który o zawodzie trenerskim pomyślał nie po zakończeniu kariery piłkarskiej, gdy przetrwoniło się kasę wykopaną na zielonej murawie. Fornalik już jako zawodnik ukończył Akademię Wychowania Fizycznego w Katowicach. W ekstraklasie był dobrym piłkarzem, ale nigdy nie dane mu było zagrać w reprezentacji. Jednak jako zawodnik zebrał bezcenne doświadczenie, sięgając z Ruchem Chorzów po tytuł mistrza Polski w 1989 roku.
Później pracował jako asystent. Fornalik przywołuje nazwiska Edwarda Lorensa oraz Oresta Lenczyka, a także doktora Jerzego Wielkoszyńskiego. To ci ludzie wprowadzali go w tajniki zawodu. Po latach przyznał: "Tak naprawdę smak trenerki poznaje się dopiero, gdy się jej doświadcza. Wcześniej piłkarz myśli o sobie, natomiast szkoleniowiec musi analizować wszystko". Fornalik na co dzień żyje na Śląsku, ale jako szkoleniowiec poznał "wszystkich możnych i ważnych polskiej piłki", jak określa ich Mateusz Borek. Poznał Bogusława Cupiała, Jacka Rutkowskiego, Józefa Wojciechowskiego, czy Sylwestra Cacka. Warto przypomnieć, że w niektórych klubach był następcą selekcjonerów. Tak było w Odrze, gdzie zastąpił Franciszka Smudę. Tak było w Widzewie, gdzie przyszedł po nędznej przygodzie Janusza Wójcika. Nota bene Cacek mimo dobrej pracy Fornalika, postanowił go zastąpić byłym selekcjonerem Pawłem Janasem. Piłkarskie życie.
Fornalik zna je od podszewki. Jeśli ktoś myśli, że boi się podejmować decyzji, to zdziwi się nadzwyczajnie. Jeśli ktoś myśli, że nie będzie bronił swoich racji, to po prostu go nie zna. W czasie finałów EURO 2012, kiedy znalazł się wśród faworytów do posady selekcjonera, zapytałem, czy zdaje sobie sprawę z siły rywali w grupie eliminacji mistrzostw świata 2014 roku? Odparł: "Wiem, co potrafi Anglia, Ukraina, czy Czarnogóra. Jednak naprawdę możemy powalczyć o awans na mundialu". I tego niech się trzyma. Na posadę selekcjonera zasłużył, jak mało kto...
Roman Kołtoń
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje