Skandal na meczu Lech - Legia. Na murawę poleciały butelki, chcą walkowera
Skandaliczne sceny podczas ekstraklasowego meczu Lecha Poznań z Legią Warszawą. W drugiej połowie gry na murawę poleciały z trybun butelki. Według kibiców komentujących sprawę w sieci sędzia Piotr Lasyk nie zareagował prawidłowo na zdarzenie. Dostaje się też jego sprawcom. "Głupota nie boli", "Patologia", "Idiotyzm" - wyrokują internauci.

Trudno powiedzieć, aby mecz Lech Poznań - Legia Warszawa w ramach 11. kolejki Ekstraklasy był prawdziwym piłkarskim świętem. Wręcz przeciwnie, poziom spotkania mógł rozczarować kibiców. Tym bardziej, że żadna z drużyn nie zdołała strzelić gola, w konsekwencji czego pojedynek zakończył się bezbramkowym remisem.
Co więcej, w trakcie gry doszło do gorszących scen. Z trybun na murawę poleciały butelki.
Ekstraklasa. Kontrowersje w meczu Lecha z Legią. Na murawę poleciały butelki
Pod koniec drugiej połowy zrobiło się niebezpiecznie. Na boisku, tuż obok bramkarza Legii Warszawa Kacpra Tobiasza, wylądowały butelki. Jednak sędzia Piotr Lasyk ani myślał przerwać grę. Oba fakty wzburzyły internautów, którzy na gorąco komentują je w sieci.
Zdaniem części fanów arbiter powinien wstrzymać mecz. Należałoby też, aby później do akcji włączył się Polski Związek Piłki Nożnej i rozważył walkowera oraz zamknięcie stadionu Lecha Poznań.
"W obecności sędziego lecą butelki w zawodników, a ten nawet nie pomyśli o zakończeniu meczu i ukaraniu Lecha walkowerem", "Co musi się stać, żeby, mecz został przerwany?", "Rzucanie butelkami w kogokolwiek to idiotyzm", "Za te rzucanie butelek to powinni zamknąć stadion Lecha do końca sezonu" - denerwują się komentujący na Twitterze.
Wokół tematu robi się coraz goręcej.











