Opieszałość Legii ws. Marka Papszuna, właściciel Rakowa wyleciał... do Chin
Marek Papszun całym sobą chce opuścić Raków, jednak Legia robi za mało, by mu w tym pomóc. W Częstochowie w całej sprawie panuje względny spokój, który nie wpływa destabilizująco na plany osób, które zarządzają klubem. Najlepszym dowodem jest... wizyta Michała Świerczewskiego w Chinach. Jak jednak słyszymy - ona w żaden sposób nie wpływa na ewentualną dynamikę rozmów z Legią.

Ze strony Rakowa sprawa od początku ma się dość klarownie - jeśli Legia zapłaci oczekiwane odstępne za Marka Papszuna, trener dostanie zielone światło. W połowie poprzedniego tygodnia w Częstochowie usłyszeliśmy sugestię, że wszystko jest tak "czyste", że dosłownie w każdej chwili może się coś wydarzyć, To "coś" to oferta Legii adekwatna do oczekiwań Rakowa - mówi się o kwocie pomiędzy 1, a 1,5 mln euro.
Legia jednak w żaden sposób nie zdynamizowała od tego czasu rozmów. Dziś słyszymy, że w sprawie znów "coś się dzieje", natomiast generalnie przyjęto obustronną taktykę nabierania wody w usta. Na razie pewne jest to, że Marek Papszun po meczu z Arką w Gdyni (4:1) wsiadł w autokar wraz z całym zespołem i w tamtym momencie niewiele wskazywało na to, by miał nie usiąść na ławce w starciu ze Śląskiem Wrocław w Pucharze Polski (mecz w środę we Wrocławiu). Jeśli jeszcze przed weekendem usłyszeliśmy zdanie, że wiele zależy od tego, jak zdeterminowana jest Legia, to do końca poprzedniego tygodnia tej determinacji nie było widać. Jakby klub z Warszawy grał na przeczekanie.
Michał Świerczewski jest w Chinach
Sprawy z miejsca zdarzeń nie pilotuje Michał Świerczewski. Właściciel Rakowa przebywa aktualnie w Szanghaju, choć akurat to w żaden sposób ma nie wpływać na możliwość odejścia Marka Papszuna. - To zupełnie bez znaczenia. Jak się dogadamy, to się dogadamy - słyszymy w Częstochowie. Podobnie jak to, że "po stronie Rakowa jest wola dogadania się na uczciwych warunkach zgodnie z tym jakie były ustalone i spinane wiosną 2024".
W klubie Michała Świerczewskiego wyczuwalny jest duży żal na sposób załatwiania transferu Marka Papszuna. Sam trener z kolei wygląda na przekonanego do swoich racji, aczkolwiek póki co nie konkretyzuje, na czym te racje opiera. Z jego ust płynie dość lakoniczny przekaz, by ze względu na niewystarczającą wiedzę, wstrzymać się w osądzaniu jego zachowań. Po meczu z Arką przekonywał, że nie żałuje żadnego kroku, na który się zdecydował, jeśli chodzi o próbę odejścia z Rakowa, przed spotkaniem z kolei dopuszczał myśl, że istnieje szansa - choć raczej niewielka - by częstochowski etap jego kariery zakończył się jeszcze w niedzielę. - Ta historia chyba się dziś jeszcze nie zamknie, choć… nie wiadomo. Pewne podsumowanie może już być - powiedział Błażejowi Łukaszewskiemu, reporterowi Canal Plus, tuż przed pierwszym gwizdkiem. Zagadnięty o wypowiedź, w której wprost powiedział, że chce odejść do Legii, odparł: - Coś ją spowodowało. Szkoda tylko, że zostało pominięte moje kolejne zdanie, gdy poprosiłem o niekomentowanie bez pełnej wiedzy.
Wiedza na dziś jest taka, że Legia usłyszała od Rakowa warunki, po spełnieniu których nie będzie przeszkód w przeprowadzce Marka Papszuna na Łazienkowską. W weekend nie wykazała determinacji, by je spełnić. Sprawa jest jednak otwarta, choć z każdą upływającą godziną coraz trudniej będzie ją "dopiąć" na szybko. W poniedziałek Legia gra ligowy mecz w Lublinie, w środę Raków gra pucharowy we Wrocławiu. Po środzie znów pojawi się krótkie okienko na transfer, bowiem warszawianie zagrają kolejne swoje spotkanie w sobotę, a Raków w niedzielę.








![Polska - Austria. MŚ w piłce ręcznej. Gdzie i o której oglądać? [TRANSMISJA]](https://i.iplsc.com/000M1HR6PU41SW53-C401.webp)




