Jeszcze jeden cud. "Jaga" znów uderza w ostatnich sekundach. Nokdaun na finiszu
Jagiellonia Białystok w niebywałych okolicznościach pokonała 2:1 Pogoń Szczecin na jej terenie w 15. kolejce Ekstraklasy. Do przerwy utrzymywał się wynik remisowy. Decydujący cios padł w ostatniej akcji meczu, gdy zabójczą kontrę gości wykończył idealnie Oskar Pietuszewski. Dzięki wygranej ekipa Adriana Siemieńca wróciła na pozycję wicelidera tabeli.

Ekipie z Białegostoku nie uśmiechała się seria trzech potyczek bez wygranej tuż przed przerwą w rozgrywkach na mecze drużyn narodowych. Przed tygodniem "Jaga" uległa u siebie Rakowowi Częstochowa (1:2), by trzy dni temu w ostatniej chwili uratować remis w starciu ze Shkendiją Tetovo (1:1) w Lidze Konferencji.
Wygrana w Szczecinie oznaczała dla "Żubrów" awans na pozycje wicelidera. Pogoń z kolei chciała na dobre uciec z dolnych rejonów tabeli. Przed pierwszym gwizdkiem od strefy spadkowej dzieliły ją tylko cztery punkty.
Przed przerwą cios za cios. "Jagę" ratuje świetna postawa nastolatka w bramce. Nokdaun w ostatniej akcji meczu
Goście otworzyli wynik spotkania po niespełna kwadransie. Na indywidualną szarżę zdecydował się Dimitris Rallis. Przebiegł z piłką niemal pół boiska i zakończył akcję przytomnym strzałem po ziemi. 0:1!
Pogoń natychmiast ruszyła do odrabiania strat i szybko zasiała w polu karnym rywala niepokój. Po strzale głową Dimitrisa Keramitsisa piłkę z linii bramkowej wybił jeszcze Miłosz Piekutowski, ale już w kolejnej akcji zmuszony został do kapitulacji. Strzałem bez przyjęcia po zagraniu ze skrzydła wyrównał Kamil Grosicki. To jego 50. gol dla szczecińskiego klubu na szczeblu Ekstraklasy.
"Portowcy" mogli schodzić na przerwę z prowadzeniem. Zapobiegł jednak temu świetnie tego dnia dysponowany Piekutowski. 19-latek popisał się udanymi interwencjami po próbach Adriana Przyborka i ponownie Grosickiego.
W drugiej odsłonie najjaśniejszą postacią gości pozostawał Piekutowski. Pogoń przypuściła zdecydowany szturm zaraz po przerwie. Klasę bramkarza Jagiellonii dwukrotnie docenić jednak musiał Kacper Smoliński. A w kolejnej sytuacji zespół Adriana Siemieńca ratowała poprzeczka.
Zmiany przeprowadzone przez obu szkoleniowców nie przyniosły pożądanego rezultatu. Z upływem czasu futbol ustępował fizycznej walce w środku pola. Nic nie zwiastowało kolejnych bramek.
Tymczasem w ostatnich sekundach białostoczanie wyszli z zabójczą kontrą po źle rozegranym przez gospodarzy kornerze. Natarcie przytomnie wykończył Oskar Pietuszewski i zrobiło się 1:2! Cud w Skopje trzy dni temu, teraz cud w Szczecinie.
Tym sposobem Jagiellonia wraca na pozycję wicelidera. Do otwierającego tabelę Górnika Zabrze traci dwa punkty. Na koncie ma jeden mecz rozegrany mniej.













