Partner merytoryczny: Eleven Sports

Wisła Kraków złamała niepisane zasady, biorąc Wdowczyka

Zatrudnienie w roli trenera mającego korupcyjną przeszłość Dariusza Wdowczyka dowodzi, że najbardziej utytułowany polski klub XXI wieku, jakim jest Wisła Kraków, wpadł w panikę.

Prezes Piotr Dunin-Suligostowski (z lewej) i trener Dariusz Wdowczyk
Prezes Piotr Dunin-Suligostowski (z lewej) i trener Dariusz Wdowczyk/Jacek Bednarczyk/PAP

Gdy akcja "Tadeusz Pawłowski zbuduje mocny zespół" spaliła na panewce, Wisła Kraków chciała czwartego powrotu Franciszka Smudy, ale pomysł ten obalili kibice, którym przeszkadzał fakt, że kilka miesięcy wcześniej Franz sądził się z ówczesnym zarządem o sposób zapłaty zaległego wynagrodzenia.

Później jedną nogą szkoleniowcem "Białej Gwiazdy" był już Krunoslav Jurczić, który ostatecznie nie zdecydował się na podpisanie umowy. Awaryjnie klub sięgnął po Dariusza Wdowczyka. I złamał w ten sposób niepisane zasady, którym hołdował w czasach swej wielkości. 

Gdy w grudniu 1998 roku Bogusław Cupiał przejął Wisłę Kraków i wpompował w nią morze pieniędzy, by zbudować najlepszy w Polsce zespół, jeden z działaczy zapytał go o fundusz na udobruchanie sędziów. Cupiał wyrzucił go za drzwi. - Nie po to tyle płacę piłkarzom, żeby dawać jeszcze na sędziów - uzasadnił.

Dzisiaj godzi się na zatrudnienie Dariusza Wdowczyka. Człowieka, który odpokutował za czyny korupcyjne, jakich się dopuścił w Kolporterze/Koronie Kielce, ale nigdy nie będzie godnym wzorem do naśladowania dla młodzieży, jaka przecież dominuje na stadionie przy Reymonta.

Kolporter/Korona Wdowczyka w trzeciej lidze dostał urojony rzut karny, by pokonać młodzież Wisły II prowadzoną przez Antoniego Szymanowskiego w kwietniu 2004 roku

Aż do niedzieli Wisła Cupiała mówiła stanowcze "nie" wszelkim przejawom korupcji. Gdy pojawiły się zarzuty pod adresem Wojciecha Łobodzińskiego, choć dotyczyły jego okresu gry w Zagłębiu Lubin, klub nie chciał mu przyznać medalu za mistrzostwo Polski.

Gdy wyszła na jaw korupcyjna przeszłość "Małego Fryzjera", jak później określano Andrzeja Blachę, Wisła natychmiast rozwiązała współpracę z ówczesnym asystentem Macieja Skorży.

To tylko dwa bardziej jaskrawe przykłady dowodzące, że Wisła nie chciała mieć nic wspólnego z piłkarską korupcją i ludźmi nią skażonymi.

Nie mam wątpliwości co do sportowej klasy trenera Wdowczyka - misja utrzymania zespołu w Ekstraklasie powinna mu się udać bez problemu. Szkoleniowiec ma być jednak równocześnie wychowawcą, wzorem, człowiekiem honoru, a po procederze kupowania meczów ten fachowiec nigdy nie będzie wzorem godnym naśladowania.

Wisła Kraków to nie stragan na Kleparzu, gdzie chodzi o to, żeby tanio kupić, a drogo sprzedać, za wszelką cenę osiągnąć dobry wynik. Wisła Kraków to klasa, system wartości przekazywanych bez mała od 110 lat z pokolenia na pokolenie. Wartości, które najlepiej uosabia Henryk Reyman i jego maksyma:

"Nie dopuśćcie do tego, aby ludzie uznali was za niegodnych... podania ręki. "

Trener Wdowczyk "na dzień dobry" strzelił sobie samobója. W miniony piątek, w katowickim "Sporcie", oświadczył: Wiśle Kraków brak pewności siebie. Ale jak może być inaczej, skoro nie demonstrują tego na boisku tak rutynowani gracze jak Arek Głowacki czy Paweł Brożek? Stąd taka, a nie inna pozycja w tabeli. Trudno mi sobie wyobrazić, że Wisła nagle się podniesie."

W niedzielę, podczas swej prezentacji w roli trenera "Białej Gwiazdy",  do jakiej doszło w Myślenicach, Wdowczyk brzmiał inaczej:

- Nie wyobrażam sobie żeby Wisła Kraków spadła z ligi. Nie taki jest mój cel tutaj przyjścia do klubu. I gorąco w to wierzę, że Wisła się utrzyma. 

INTERIA.PL

Lubię to
Lubię to
0
Super
0
Hahaha
0
Szok
0
Smutny
0
Zły
0
Udostępnij
Masz sugestie, uwagi albo widzisz na stronie błąd?Napisz do nas
Dołącz do nas na:
instagram
  • Polecane
  • Dziś w Interii
  • Rekomendacje