Co? Gdzie? Kiedy? Bądź na bieżąco i sprawdź Sportowy Kalendarz! Gortat leczy kontuzję kolana. "Czarodzieje" wygrali poza domem drugie spotkanie z rzędu, dla "Byków" była do druga kolejna porażka, oznaczająca także przerwanie na pięciu serii zwycięstw na własnym parkiecie. Wizards wygrali w Chicago sześć z siedmiu ostatnich spotkań, licząc też fazę play off. W poniedziałek znów zaimponowali zespołową, skuteczną i dokładniejszą grą. Mieli aż 31 asyst (przy 18 rywali), trafili 48 procent rzutów z gry (Bulls - 42) i popełnili tylko dziewięć strat, przy 15 gospodarzy. Aż siedmiu z 11 biegających tego dnia po boisku koszykarzy-gości uzyskało dwucyfrową zdobycz punktową. Najwięcej zanotował rozgrywający John Wall - 17 (także 10 asyst, co oznacza 21. double-double w sezonie), Ramon Sessions dodał 16, a Otto Porter, Garrett Temple i Brazylijczyk Nene - po 14. Double-double miał także Drew Gooden - 10 i 12 zbiórek. W drużynie gospodarzy wyróżnili się Derrick Rose - 23, Jimmy Butler - 19 i siedem asyst oraz Hiszpan Pau Gasol - 15 i 10 zb. Gortat znalazł się w meczowym składzie zespołu, był ubrany w dres, ale całe spotkanie oglądał z ławki rezerwowych. Klub przed meczem informował o urazie lewego kolana polskiego środkowego. Trener Randy Wittman decyzję o daniu mu odpoczynku podjął tuż przed rozpoczęciem gry. Poprzedni i jedyny raz w okresie gry w Wizards taka przerwa w aktywności, z powodu kontuzji, zdarzyła się łodzianinowi w pierwszym sezonie występów w barwach "Czarodziejów", po rozegraniu 67 kolejnych spotkań, gdy 20 marca 2014 r. z powodu bólu pleców, który nasilił się w trakcie przedmeczowej rozgrzewki, nie wystąpił w Portland przeciwko Blazers. Od tamtego momentu zagrał w kolejnych 133 meczach zespołu (21 w play off) - za każdym razem w pierwszej piątce). Serię tę przerwał na początku grudnia wyjazd do Polski, gdzie odwiedził chorą matkę. W poniedziałek w wyjściowym składzie "Czarodziejów" pierwszy raz w sezonie zastąpił Gortata Nene. Więcej minut gry otrzymali też Gooden i DeJuan Blair. Goście utrzymywali korzystny dla siebie wynik przez całą pierwszą kwartę, którą wygrali 28:25. Na chwilę oddali prowadzenie w drugiej, ale szybko je odzyskali i do przerwy było już 62:48. Przegrywając po trzech odsłonach 74:83 gospodarze na początku czwartej zmniejszyli różnicę do czterech punktów (81:85, 85:89), ale seria ich strat w kolejnych minutach i szybko zdobywanych punktów - spod kosza i z dystansu - przez graczy ze stolicy sprawiły, że Wizards na 4.36 przed końcem uzyskali najwyższe, 18-punktowe prowadzenie (107:89) i już nie mogli tego meczu przegrać. W ten sposób podopieczni trenera Randy'ego Wittmana mają w dorobku zwycięstwa nad wiceliderem (po poniedziałkowej porażce Bulls spadli na trzecią lokatę, za Toronto Raptors) i liderem (z Cleveland Cavaliers także raz przegrali) Konferencji Wschodniej. Z bilansem 17 zwycięstw i 19 porażek koszykarze z Waszyngtonu zajmują w niej obecnie 11. miejsce. W kolejnym meczu spotkają się w środę na własnym parkiecie z Milwaukee Bucks (15-24). Wyniki poniedziałkowych meczów NBA: Brooklyn Nets - San Antonio Spurs 79:106 Chicago Bulls - Washington Wizards 100:114 Golden State Warriors - Miami Heat 111:103