Szaleńcza pogoń reprezentacji Polski. Wielkie emocje w końcówce, decydowały ostatnie sekundy
W drugim meczu kwalifikacji do mistrzostw świata reprezentacja Polski po fatalnej pierwszej połowie w trzeciej kwarcie przegrywała z Holandią już 21 punktami. Rozpoczęła jednak szaleńczą pogoń i zaczęła zmniejszać straty. Minutę przed końcem Biało-czerwoni tracili tylko dwa punkty. Ostatnie słowo należało do Polaków, którzy wygrali 85:83.

Igor Milicić, trener reprezentacji Polski, po zakończonym Eurobaskecie podkreślał, że jego kolejnym marzeniem jest awans z reprezentacją Polski na mistrzostwa świata. Podobnie mówił kapitan Mateusza Ponitka. Do tej pory na tej imprezie Polacy wystąpili tylko dwa razy - w 1967 roku i sześć lat temu.
Droga na mundial w Katarze nie jest łatwa. Ze Starego Kontynentu zakwalifikuje się 12 drużyn. Jeśli wziąć pod uwagę wynik z ostatnich mistrzostw Europy, to Polacy mogliby czuć się pewnie, bo zajęli szóste miejsce, ale to byłoby uproszczenie. Na szczęście nie musieli brać udziału w prekwalifikacjach i do walki o awans stanęli we właściwych eliminacjach.
Wyboista droga na mistrzostwa świata w Katarze
Pierwsza runda jest dość łatwa, bo z 32 drużyn do drugiej przejdą 24, czyli po trzy z każdej grupy. Polacy są faworytami w meczach z Austrią i Holandią, wyżej notowana jest Łotwa. Punkty zdobyte w pierwszej rundzie liczą się też w drugiej. W kolejnej fazie trzy najlepsze zespoły z każdej z czterech grup awansują już na mistrzostwa świata.
Biało-czerwoni rozpoczęli kwalifikacje od zwycięstwa nad Austrią, ale w drugim meczu poprzeczka była zawieszona wyżej. Holendrzy sprawili wielką niespodziankę i pokonali na wyjeździe Łotyszy. Na mistrzostwach świata grali tylko raz (1986 rok). Ostatni występ w Eurobaskecie to 2022 rok i 22. miejsce. Siłą rywali Polaków jest dość wyrównany skład - przeciwko Łotwie pięciu koszykarzy zdobyło 13 punktów i więcej.
Początek nie był dobry w wykonaniu Biało-czerwonych. Błędy w obronie, straty czy też faul przy rzucie za trzy sprawiły, że Holendrzy odskoczyli na siedem punktów. Kiedy Jerrick Harding też popełnił przewinienie przy próbie z dystansu, trener Milicić wziął czas. - Nie faulujmy przy takich rzutach - apelował do zawodników.
Świetna skuteczność Holendrów z dystansu
Polacy nie potrafili złapać rytmu także w ataku, a po kolejnych rzutach osobistych gospodarze wygrywali 23:13. Trener Milicić wpuścił nawet pięciu rezerwowych, by coś zmienić. I trochę to pomogło, bo kwartę zakończyli ze stratą sześciu punktów.
Nie poszli jednak pójść za ciosem. Nie trafili do kosza przez ponad trzy minuty, a Holendrzy dziurawili kosz z dystansu. W 14. minucie wygrywali 36:22. Trener Milicić znów wziął czas. - Śpicie - złościł się na zawodników.
A jego podopieczni byli bezsilni, bo rywale trafiali nawet z dziewięciu metrów. I wciąż popełniali proste błędy - straty, niecelne podania a do tego trwał popis nieskuteczności. Pierwsze punkty z gry w drugiej kwarcie Polacy zdobyli dopiero w szóstej minucie. Powoli zaczęli odrabiać straty dzięki rzutom osobistym i przewaga spadła do dziewięciu punktów. Końcówka należała do rywali i na przerwę schodzili z prowadzeniem 53:37. W pierwszej połowie osiem razy trafili z dystansu, Polacy tylko dwa.
Po zmianie stron było jeszcze gorzej, bo przewaga gospodarzy urosła nawet do 21 punktów. Nadal swobodnie trafiali z dystansu, a Polacy wciąż mieli problemy zarówno w obronie, jak i ataku. W końcu coś drgnęło. Trójki Ponitki i Hardinga pozwoliły zmniejszyć straty do 14 punktów i trener Holendrów wziął czas.
Biało-czerwoni wreszcie zaczęli grać lepiej. W 27. minucie przewaga spadła do dziesięciu punktów (55:65). Wtedy jednak sędziowie odgwizdali faul Jakuba Szumerta i niesportowe przewinienie Ponitki. David N'Guessan wykonywał cztery rzuty wolne i jeszcze mieli piłkę z boku. I znów strata wzrosła do 14 punktów.
Polakom zostało dziesięć minut do końca meczu i dwanaście punktów do odrobienia. Sygnał do ataku dał akcją 2+1 Żołnierewicz i pierwszy raz od drugiej kwarty przewaga spadła poniżej dziesięciu punktów. A za chwilę po kontrze Ponitki było już 63:70. Kiedy cztery punkty z rzędu zdobył Dominik Olejniczak, remis był coraz bliżej (69:73).
Dwie minuty przed końcem Polakom wciąż zostało do odrobienia cztery punkty (76:80). Wtedy dwa rzuty osobiste wcelował Ponitka. 30 sekund przed końcem do remisu mógł doprowadzić Michał Sokołowski, ale został zablokowany. Za chwilę jednak się zrehabilitował i doprowadził do remisu, a do tego wykorzystał rzut wolny i Polacy wyszli na prowadzenie. Zostało 16 sekund. Holendrzy nie trafili, a do tego sfaulowali Sokołowskiego. I za chwilę Polacy mogli zacząć świętować.
Holandia - Polska 83:85 (28:22, 15:25, 17:21, 13:27)
Holandia: Yannick Franke 26, Keye van der Vuurst 18, Yannick Kraag 13, Nathan Kuta 8, Sander Hollanders 6, Coen Stolk 5, David N'Guessan 5, Lukas N'Guessan 0, Charlon Kloof 0, Marijn Ververs 0, Lukas Kruithof 0;
Polska: Jerrick Harding 17, Mateusz Ponitka 22, Michał Sokołowski 12, Dominik Olejniczak 8, Przemysław Żołnierewicz 7, Jakub Szumert 6, Jarosław Zyskowski 6, Szymon Zapała 4, Jakub Garbacz 2, Łukasz Kolenda 1, Kamil Łączyński 0, Tomasz Gielo 0.









![Mistrzostwa świata 2026: terminarz. Wtedy może zagrać Polska [HARMONOGRAM]](https://i.iplsc.com/000M1E2X5A2F0RTV-C401.webp)



