Trefl Sopot - HydroTruck Radom 80:85
Niespodziewana wygrana gości z Radomia, dopiero ich druga w sezonie. Trefl Sopot jeszcze w tych rozgrywkach nie wygrał w Ergo Arenie.

Trefl Sopot notuje w bieżącym sezonie zadziwiającą serię. Dobrze radzi sobie na wyjazdach - w lidze wygrał dwa razy poza domem. Mimo przegranej w meczu z Iraklisem Saloniki w turnieju w Sofii zakwalifikował się do FIBA Europe Cup. Żółto-Czarnym zupełnie za to nie idzie u siebie - wygrali tylko raz, w dodatku, gdy z powodu meczu reprezentacji siatkarzy zmuszeni byli grać w Hali Stulecia. Trefl w swoim domu w Ergo Arenie przegrywa - poniósł porażkę na otwarcie sezonu z drużyną z Torunia, przegrał dziś z HydroTruckiem Radom, który przecież nie jest ligowym mocarzem. Przed wtorkowym meczem radomianie mieli na koncie zaledwie jedną wygraną w tym sezonie Energa Basket Ligi - na wyjeździe z Kingiem Szczecin 112:103.
Decydująca o losach wtorkowego meczu była czwarta kwarta. Miejscowi mieli już nawet dziesięć punktów przewagi - na siedem minut przed końcową syreną prowadzili 75:65. Potem jednak Żółto-Czarni zupełnie stanęli i stracili 17 (!) punktów z rzędu, nie zdobywając nawet jednego. W decydującym momencie zaczął zawodzić najlepszy w ich szeregach Josh Sharma, który popełnił błąd kroków, potem nie trafiał spod kosza. Po drugiej stronie sprawy w swoje ręce wziął Anthony Ireland - przechwycił piłkę, był faulowany i trafiał z linii rzutów osobistych. Łącznie rozgrywający zdobył 25 punktów, miał dziewięć asyst i był najlepszy na parkiecie.
Niespodzianka w Sopocie. Trefl Sopot przegrał z HydroTruckiem Radom 80:85
Wspomnianą na wstępie kwalifikację do FIBA Europe Cup podopieczni trenera Marcina Stefańskiego okupili kontuzjami dwóch ważnych graczy - centra DeAndre Davisa i rozgrywającego Brandona Younga. Za kulisami meczu w Ergo Arenie mówiło się, że szczególnie jeden z tych urazów będzie wymagał dłuższej przerwy.
Już w pierwszej połowie to goście z Radomia radzili sobie lepiej. Brylowali wśród nich AJ English i Anthony Ireland, którzy wyprowadzili HydroTruck na dwucyfrową przewagę już w pierwszej kwarcie.
Radomianom "siedział" rzut z dystansu (w pierwszej połowie prawie 60 proc. skuteczności rzutów za trzy punkty), ale nie pozwoliło im to utrzymać przewagi. W 15. minucie Żółto-Czarni doszli na jeden punkt po dwutakcie nieskutecznego wcześniej Karola Gruszeckiego, było 35:36. Chwilę później w dwóch akcjach pięć punktów zdobył Yannick Franke, łącznie Trefl zdobył 11 punktów z rzędu i gospodarze mimo mało szczelnej obrony wyszli na prowadzenie. Goście zmienili obronę na strefową, nic to nie dało, Franke znów trafił z dystansu.
W pierwszej kwarcie lepsi goście, w drugiej gospodarze. Summa summarum pierwsza połowa zakończyła się jednopunktowym prowadzeniem Trefla, po slam dunku Josha Sharmy równo z końcowa syreną.
To była zapowiedź tego co będzie się działo na początku drugiej połowy - Sharma rządził i na tablicy atakowanej gdzie z łatwością zdobywał punkty i na bronionej, gdzie rozdawał bloki i zbierał piłki. Po trzeciej kwarcie Trefl miał siedem punktów przewagi, a Sharma 17 punktów - najwięcej wśród sopocian. W decydującej kwarcie miejscowi mieli inicjatywę i przewagę, a potem wydarzyło się to o czym było na wstępie. Stracili 17 kolejnych punktów i przegrali z HydroTruckiem Radom.
Trefl Sopot - HydroTruck Radom 80:85 (21:26, 26:20, 22:16, 11:23)
Trefl: Josh Sharma 19, Darious Moten 16, Michał Kolenda 13, Yannick Franke 10, Mateusz Szlachetka 8 - Karol Gruszecki 10, Paweł Leończyk 4, Daniel Ziółkowski 0.
HydroTruck: Anthony Ireland 25, AJ English 17, Filip Kraljević 14, Michael Moore 12, Filip Zegzuła 0 - Paweł Dzierżak 11, Aleksander Lewandowski 3, Daniel Wall 3, Danilo Ostojić 0, Jakub Zalewski 0.