37-latek pozostawał bez kontraktu po tym, jak wygasła jego umowa ekipą Quick-Step Alpha Vinyl, a francuski zespół B&B Hotels został rozwiązany. W Astanie zajmie miejsce Kolumbijczyka Miguela Angela Lopeza, który w grudniu został zwolniony z powodu zamieszania w sprawy dopingowe. "Mam już za sobą długą karierę, ale ciągle chcę się cieszyć kolarstwem i czuję głód zwycięstw" - przyznał Cavendish. Informacja o podpisaniu kontraktu to potwierdzenie wcześniejszych plotek, że słynnemu zawodnikowi z wyspy Man najbliżej jest właśnie do Astany. Szef grupy Aleksander Winokurow już w grudniu przekazał, że jest w kontakcie z Brytyjczykiem, a w zeszłym tygodniu został sfotografowany na lotnisku w Alicante, gdy pakował bagaż do auta kazachskiej ekipy. Tour de France. Mark Cavendish i Eddy Merckx na równi W ubiegłym roku Cavendish został mistrzem Wielkiej Brytanii, ale przegrał wewnętrzną rywalizację z Holendrem Fabio Jakobsenem i nie krył żalu, że nie został sprinterem grupy Quick-Step na "Wielką Pętlę". W najbardziej prestiżowym wyścigu wygrał łącznie 34 etapy i wspólnie z legendarnym Belgiem Eddym Merckxem otwiera klasyfikację w tej statystyce. Podkreślał, że gdyby otrzymał szansę, zostałby samodzielnym liderem zestawienia. Teraz liczy, że uda mu się to w nowych barwach, a o zakończeniu kariery jeszcze nie myśli. "Nie widzę siebie na emeryturze. Dopóki wiem, że mogę wygrywać, będę chciał się ścigać" - podkreślił niedawno w wywiadzie dla BBC.