Partner merytoryczny: Eleven Sports

Raków Częstochowa - Lech Poznań 2-3 w 6. kolejce Ekstraklasy

Lubię to
Lubię to
0
Super
0
Hahaha
0
Szok
0
Smutny
0
Zły
0
Udostępnij

Cóż to był za mecz! Po świetnym widowisku na stadionie w Bełchatowie Lech Poznań pokonał Raków Częstochowa 3-2. Mimo rewelacyjnej pierwszej połowy "Kolejorza" gospodarze doprowadzili do wyrównania po dwóch rzutach karnych w drugiej odsłonie, lecz ostatnie słowo należało do podopiecznych trenera Dariusza Żurawia, którzy zainkasowali komplet punktów.

Video Player is loading.
Current Time 0:00
Duration 0:00
Loaded: 0%
Stream Type LIVE
Remaining Time 0:00
 
1x
    • Chapters
    • descriptions off, selected
    • subtitles off, selected
      reklama
      dzięki reklamie oglądasz za darmo
      Trener Lecha Dariusz Żuraw przed meczem z Rakowem. Wideo/Andrzej Grupa/INTERIA.TV

      "Kolejorz" rozpoczął sezon z impetem, ale ostatnio znacznie zwolnił tempo. W dwóch ostatnich spotkaniach ze Śląskiem Wrocław i Arką Gdynia poznaniacy zdobyli tylko punkt. - Musimy być mocno skoncentrowani na grze w defensywie, bowiem częstochowianie potrafią wyjść od bramkarza długimi podaniami. W przodzie mają dwóch silnych napastników, którzy potrafią z takich piłek stworzyć groźną sytuację - mówił przed meczem trener Żuraw.

      Beniaminek w poprzedniej serii spotkań sprawił niespodziankę wygrywając z Lechią Gdańsk (2-1). To na pewno dodało piłkarzom Rakowa wiary we własne umiejętności i pozwoliło mieć nadzieję na zdobycz punktową w starciu z Lechem.

      Na stadionie w Bełchatowie spotkały się dwie drużyny, które chciały grać w piłkę.  Zespoły Rakowa i Lecha starały się przedostawać pod pole karne rywala wymieniając wiele podań, nie unikając jednak także dryblingów. O ile jednak gra Rakowa była tylko ładna dla oka, to poczynania "Kolejorza" były znacznie bardziej konkretne.

      Lech chciał zaskoczyć gospodarzy wysokim pressingiem i długimi fragmentami potrafił zamknąć podopiecznych trenera Marka Papszuna na ich połowie. Podczas tak zwanej "małej gry" pod polem karnym Rakowa, często brakowało jednak zawodnikom z Poznania pomysłu na to, jak wypracować sobie klarowną sytuację strzelecką, co skutkowało podejmowaniem prób z dystansu.

      Pierwszy dobry strzał zza pola karnego oddał Tymoteusz Puchacz. Michał Gliwa zdołał wprawdzie sparować piłkę na rzut rożny, ale było to niebezpieczne uderzenie, które pozwoliło piłkarzom Lecha stwierdzić, że warto próbować. Próbował więc później Pedro Tiba, próbował i Kamil Jóźwiak. Gliwa jednak wciąż był niepokonany.

      Tak było do 30. minuty. Skoro bramka nie chciała paść po rozegranej akcji, "Kolejorz" poszukał swojej szansy przy stałym fragmencie gry i znalazł ją, głównie dzięki biernej postawie defensywy Rakowa. Piłka zagrana przez Darka Jevticia z rzutu rożnego przeleciała przez niemal całe pole karne, a Karlo Muchar dołożył tylko nogę i otworzył wynik spotkania.

      Gospodarze nie zdążyli otrząsnąć się po pierwszym trafieniu, a już chwilę później musieli przyjąć następny cios. Poznaniacy kolejny skutecznie rozklepali defensywę beniaminka Ekstraklasy - Jóźwiak otrzymał rewelacyjne prostopadłe podanie, wyłożył piłkę do Christiana Gytkjaera, a ten dopełnił formalności. To były dwie minuty, które wstrząsnęły Rakowem.

      Pierwsza odsłona tego meczu zakończyła się prowadzeniem Lecha 2-0, lecz trzeba przyznać że był to najniższy wymiar kary. Świetną sytuację miał bowiem jeszcze przed przerwą Tiba po podaniu Jóźwiaka, a Puchacz obił słupek.

      Drugą połowę mógł mocno rozpocząć Raków, a dokładniej Miłosz Szczepański. Atakujący gospodarzy pomylił się jednak w dogodnej sytuacji. Był to jednak sygnał do ataku dla piłkarzy trenera Papszuna. W 51. minucie piłkarze z Częstochowy dostali jednak szansę, której nie mogli zmarnować. Sędzia Mariusz Złotek odgwizdał bowiem rzut karny, który na gola kontaktowego zamienił Petr Schwarz. Niewiele później powinno być już 2-2, ale Szczepański zmarnował kolejną dogodną okazję. Raków poczuł krew i zaczął napierać do przodu. Lech wytrwał jednak ten napór, lecz nie potrafili zagrozić bramce Gliwy.

      Bliski uspokojenia gry, z perspektywy Lecha była Gytkjaer. Duńczyk próbował głową wykończyć dośrodkowanie Jevticia, ale pomylił się minimalnie. Kilka minut później to Jevtić próbował zdobyć gola. Przyjął piłkę tyłem do bramki, obrócił się z gracją i posłał futbolówkę kilkadziesiąt centymetrów od okienka bramki Rakowa.

      Radość piłkarzy Lecha w starciu z Rakowem/Waldemar Deska/PAP

      Niewykorzystane sytuacje zemściły się w 73. minucie, kiedy arbiter podyktował drugi rzut karny dla drużyny prowadzonej przez trenera Papszuna. Szatka przy próbie wybicia piłki głową trafił futbolówką w rękę Gytkjaera, po czym sędzia wskazał na "wapno". Do "jedenastki" ponownie podszedł Schwarz i znów był bezbłędny, choć van der Hart wyczuł jego intencje.

      Prowadzenie mógł zapewnić gospodarzom Szczepański, lecz zmarnował trzecią dobrą sytuację. Tym razem wystarczyło, by dobrze dołożył nogę do dogrania Kasperkiewicza, nie zrobił jednak tego w odpowiedni sposób i przeniósł futbolówkę nad poprzeczką.

      Przyjezdni nie zamierzali jednak odpuszczać i na nieco ponad pięć minut przed upływem regulaminowego czasu gry dopięli swego, strzelając bramkę na wagę trzech punktów. Jej autorem został Gytjkaer, który uderzeniem głową z ostrego kąta wykończył dobre dośrodkowanie Jevticia z rzutu rożnego. Komplet "oczek" zapewnił swojej ekipie w doliczonym czasie gry Mickey van der Hart, dwukrotnie powstrzymując Schwarza w ciągu kilku sekund.

      Trzeba nadmienić, że "Kolejorz" kończył ten mecz w dziesiątkę - drugi żółty kartonik zobaczył w doliczonym czasie gry Makuszewski.

      Lech po niezwykle emocjonującym meczu pokonał Raków 3-2 i zameldował się na czwartym miejscu w ligowej tabeli.  Kibice zgromadzeni na stadionie w Bełchatowie nie mogli narzekać na brak wrażeń, choć fani beniaminka mają prawo być zawiedzeni. Punkty były bowiem na wyciągnięcie ręki.

      TB

      Raków Częstochowa - Lech Poznań 2-3 (0-2)

      Bramki: 0-1 Muhar (30.), 0-2 Gytkjaer (32.), 1-2 Schwarz (51. z karnego), 2-2 Petr Schwarz (74. z karnego), 2-3 Christian Gytkjaer (84).

      Żółte kartki: Raków: Petrasek, Kasperkiewicz; Lech Poznań: Crnomarkovic, Makuszewski, Gumny, Kostewycz

      Czerwona kartka za drugą żółtą: Makuszewski (90+4.)

      Sędzia: Mariusz Złotek (Stalowa Wola)

      Widzów 4 018. 

      INTERIA.PL

      Lubię to
      Lubię to
      0
      Super
      0
      Hahaha
      0
      Szok
      0
      Smutny
      0
      Zły
      0
      Udostępnij
      Masz sugestie, uwagi albo widzisz na stronie błąd?Napisz do nas
      Dołącz do nas na:
      instagram
      • Polecane
      • Dziś w Interii
      • Rekomendacje