Awans Szubarczyka, ale co się zdarzyło przed godz. 23. Smutek Polaka w Blackpoolu
Shoot Out to najbardziej nietypowy z turniejów w kalendarzu World Snooker Tour. Jedyny w sobie, dynamiczny i krótki. W Tower Circus w Blackpoolu pojawiło się trzech Polaków: Mateusz Baranowski swój mecz przegrał w środę, Michał Szubarczyk wygrał już w czwartek. Został jeszcze Antoni Kowalski, rok temu dotarł w tych zawodach do czwartej rundy. A teraz, gdy po godz. 23.30 losowanie pary 1/32 finały, jego nazwiska zabrakło. Oto dlaczego tak się stało.

Jeśli ktoś nie jest fanem snookera, dość szybko może się tym sportem znudzić. Zwłaszcza że rozgrywki są zwykle bardzo długie, mecze zaś kilkugodzinne. Albo i dłuższe, gdy w najważniejszych turniejach rywalizacja dochodzi do decydujących etapów iskłąda się z blisko 20 frejmów.
Shoot Out jest tego zaprzeczeniem - tu zwycięzca meczu znany jest po 10 minutach, tyle bowiem przewidziano na całą partię. Czas nie jest zatrzymywany, w pierwszych pięciu minutach wbicie trzeba rozpocząć w ciągu 15 sekund, później już 10. Trzeba szybko myśleć i analizować, zachować koncentrację, ale i mieć trochę szczęścia.
Rok temu Antoniemu Kowalskiemu ono dopisywało. W Snooker Shout Out 2024 w Mattioli Arena w Leicester dotarł do czwartej rundy, miał realne szanse na ćwierćfinał. To jego najlepszy wynik w profesjonalnej rywalizacji.
A teraz potrzebował podobnego osiągnięcia by nieco zyskać w światowym rankingu. Bo grozi mu, że za pięć miesięcy straci w nim miejsce.
Snooker Shoot Out 2025. Antoni Kowalski jako trzeci z Polaków przy stole. Rywalem Kanadyjczyk
Tegoroczne edycja odbywa się w Tower Circus w Blackpoolu w Anglii - miejscu pięknym i historycznym. W środę swoje spotkanie z legendarnym Kenem Dohertym przegrał Mateusz Baranowski, w czwartek radość dostarczył jednak Michał Szubarczyk. 14-latek z Lublina nie był faworytem w potyczce z Jamiem Jonesem, ale świetnie spisał się w drugiej fazie potyczki, triumfował 29:8. Mogliśmy być już pewni, że co najmniej jedno polskiemu nazwisko znajdzie się w losowaniu pary drugiej rundy, a to zaplanowano przed północą.

Taką okazję dostał jeszcze właśnie Kowalski, jego mecz z Kanadyjczykiem Sahilem Nayyarem zaplanowano niemal na sam koniec, tuż przed godz. 22.30 w wieczornej sesji. Polak był faworytem, przy stole miał to potwierdzić. Dlaczego zabrakło więc go w losowaniu kolejnego etapu? Bo w pewnym momencie dał się ponieść emocjom.
Po czterech minutach tej potyczki zielonogórzanin przegrywał 0:8, ale później ładnie odnalazł się na wbiciu czerwonej i niebieskiej. Powrócił jeszcze do gry kapitalnie wbijając kolejną czerwoną do bocznej kieszeni, przeszedł na kolorową na górze. Do końca meczu było 4,5 minuty, gdy zaczął pokazywać ręką publiczności, by ta bawiła się wraz z nim. I pod publiczkę wbił żółtą za dwa punkty, choć zapewne powinien tę brązową za cztery - widać to na zdjęciu.

Chyba niepotrzebnie, zabrakło dobrego odtoczenia białej pod kolejną czerwoną. Miał jednak prowadzenie 9:8, gdy zaczęła się taktyczna rozgrywka. A w niej lepszy okazał się Kanadyjczyk - to on wbił dość trudną czerwoną na dwie minuty przed końcem, a za chwilę objął prowadzenie po niebieskiej.
I już go z rąk nie wypuścił, Kowalski pożegnał się z turniejem.
Z kolei Szubarczyk wylosował w 1/32 Belga Juliena Leclercqa, który w Shoot Out 2023 wystąpił w finale.
Ich mecz odbędzie się w piątek - jako siódmy w seji, która powinna zacząć się o godz. 14.
Sahil Nayyar (Kanada, nr 109 w tych zawodach) - Antoni Kowalski (Polska, nr 57) - 15:9










![Guadalajara - FC Barcelona. Gdzie i o której obejrzeć? [TRANSMISJA]](https://i.iplsc.com/000M2TWIRYL1G5DF-C401.webp)


