Niesamowita walka o mistrzostwo świata. Robert Kubica w centrum wydarzeń. Początek dominacji
Wiele miesięcy walki na torze i poza nim, a o losach tytułu mistrzowskiego decyduje ostatni wyścig sezonu. Taka sytuacja w Formule 1 miała miejsce wielokrotnie. Ale tylko 10 razy aż trzech kierowców miało szansę na pierwsze miejsce. Ostatni raz w 2010 roku, gdy mogliśmy obserwować także Roberta Kubicę. To właśnie Polak z bliska obserwował walkę o mistrzowski tytuł aż między czterema kierowcami. I miał spory udział w tym, jak wyglądała klasyfikacja generalna na koniec sezonu.

Sezon 2025 w Formule 1 dobiega powoli do końca. Przed kierowcami ostatni wyścig w Abu Zabi, gdzie poznamy mistrza świata. Szanse na tytuł wciąż mają Lando Norris, Max Verstappen i Oskar Piastri. Okazuje się, że to dopiero 11. sezon w historii całej Formuły 1, kiedy to trzech kierowców jedzie na ostatni wyścig z szansami na tytuł.
Niesamowita walka o mistrzostwo świata F1. Ostatni wyścig decydował
Ostatni raz taka sytuacja miała miejsce w 2010 roku, gdy o mistrzostwo świata walczyło aż czterech kierowców: Sebastian Vettel, Fernando Alonso, Mark Webber i Lewis Hamilton.
Wówczas przed ostatnim wyścigiem sezonu w Abu Zabi (14 listopada 2010) na pierwszym miejscu plasował się Fernando Alonso (246 pkt). Za jego plecami znajdowali się Webber (238 pkt), Vettel (231 pkt) i Hamilton (222 pkt). Wydawało się, że losy mistrzowskiego tytułu rozstrzygną się między Hiszpanem a Australijczykiem, których dzieliło zaledwie 8 "oczek". Trzeci Vettel tracił do lidera już 15 punktów, a Hamilton miał tylko matematyczne szanse na tytuł.
Tak Kubica i Rosjanin "pomogli" Niemcowi. Zwrot akcji w ostatnim wyścigu
Vettel wygrał kwalifikacje, a później prowadził w wyścigu od startu do mety. Kluczowe było jednak to, co działo się za jego plecami. Wszystkie karty w ręce miał Alonso, który potrzebował zająć piąte miejsce bez oglądania się na młodego Niemca, aby cieszyć się z trzeciego tytułu mistrzowskiego w karierze. Alonso wystartował z trzeciego pola, ale na piętnastym okrążeniu Ferrari podjęło decyzję o zmianie opon. Włoski team chciał mieć pewność, że Hiszpan będzie miał za plecami Webbera. Tak też się stało, ale lider klasyfikacji generalnej utknął za bolidem Witalija Pietrowa i to okazało się gwoździem do trumny.
- "Z boksu Ferrari płynęły desperackie komunikaty apelujące do Alonso, by użył całego swojego talentu, ale Hiszpan wiedział, że mistrzostwo wymknęło mu się z rąk. Po tym, jak wszyscy zmienili opony, był zaledwie siódmy. Teraz mógł już tylko liczyć na błąd Pietrowa i problemy zawodników przed nim" - relacjonował swiatwyscigow.pl.
Do zwrotu akcji w końcówce wyścigu nie doszło. Hiszpan ostatecznie dojechał na siódmym miejscu za plecami duetu Renault: Robert Kubica (5. miejsce) i Witalij Pietrow (6. miejsce). Alonso tuż za metą był wściekły i wymachiwał rękoma w kierunku swojego rywala, ale to była oznaka bezsilności i pokłosie straconej szansy. Gdy Rosjanin wysiadł z samochodu, dostał owacje od mechaników Red Bulla.
Tamtego popołudnia większą szansę na mistrzostwo miał Webber, ale Australijczyk spisał się jeszcze gorzej od swoich rywali i ukończył wyścig na ósmej pozycji. Tytuł powędrował do Vettela, który nie dowierzał temu, co się wydarzyło i ze łzami w oczach wysiadł ze swojego bolidu. Niemiec został najmłodszym mistrzem świata w historii. Miał 23 lata i 134 dni. Rozpoczęła się wówczas jego czteroletnia dominacja w F1.












