Fatalny sezon dla Hamiltona, a teraz takie wieści. Ogłosił to tuż po ostatnim wyścigu
Lewis Hamilton z pewnością nie będzie wspominał dobrze pierwszego sezonu w barwach Scuderii Ferrari. Siedmiokrotny mistrz świata liczył, że zespół z Maranello pomoże mu sięgnąć po historyczne, ósme mistrzostwo świata, jednak rzeczywistość okazała się brutalna. Po zakończeniu sezonu w Abu Zabi brytyjski kierowca nie krył rozczarowania i zdecydował się na mocne wyznanie.

Z pewnością nie tak Lewis Hamilton wyobrażał sobie transfer z Mercedesa do Ferrari. Jeden z najbardziej utytułowanych kierowców w historii Formuły 1 liczył na nowy impuls, jednak rzeczywistość okazała się brutalna. Po raz pierwszy w karierze zakończył sezon bez ani jednego podium w wyścigach Grand Prix (nie licząc sprintów), co samo w sobie stanowi symboliczny koniec pewnej epoki i początek trudnych pytań o przyszłość. Nic więc dziwnego, że frustracja Brytyjczyka narastała z każdym weekendem, a on sam wielokrotnie dawał jej upust, narzekając na jakość bolidu Ferrari oraz brak postępów w rozwoju samochodu.
Lewis Hamilton nie gryzł się w język. "Tej zimy nikt się do mnie nie dodzwoni"
Finał w Abu Zabi nie przyniósł żadnej ulgi. Hamilton zajął szóste miejsce, a po wyścigu szczerze przyznał, że sezon 2025 był najgorszym w jego dotychczasowej karierze. Debiutancki rok w czerwonych barwach miał być powrotem do walki o najwyższe cele, a zamiast tego stał się źródłem niekończącego się zmęczenia. 40-latek otwarcie mówi dziś, że nie jest już w stanie dłużej udawać, że sytuacja go nie przytłacza. "Jestem wyczerpany" - wyznał dziennikarzom po GP Abu Zabi, dodając, że pierwszy raz w życiu sezon nie przyniósł mu żadnej satysfakcji ze ścigania.
Po zakończeniu zmagań Hamilton ujawnił swoje plany na zimową przerwę i natychmiast wywołał poruszenie. Brytyjczyk zamierza kompletnie odciąć się od świata zewnętrznego, by odzyskać równowagę psychiczną i fizyczną. "W tej chwili czekam tylko na przerwę zimową. Po prostu się odłączę, nie będę z nikim rozmawiał. Tej zimy nikt się do mnie nie dodzwoni. Nie będę miał przy sobie telefonu. Już nie mogę się tego doczekać" - powiedział w rozmowie cytowanej przez ESPN, podkreślając, że chce wyrwać się z "Matrixa", jaki sam sobie narzucił.
Szczerość Hamiltona, choć zaskakująca, pokazuje skalę kryzysu, z jakim się mierzy. Nic dziwnego, że w padoku pojawiły się spekulacje dotyczące jego przyszłości w królowej motorsportu. Jego kontrakt obowiązuje do końca 2026 roku, z opcją przedłużenia do 2027 roku, jednak po tak ciężkim sezonie trudno przewidzieć, jaką decyzję podejmie kierowca, który jeszcze niedawno dominował w sporcie.












