Małysz się nie wahał. Od razu ujawnił szczegóły ws. kontrowersyjnej decyzji FIS
W niedzielę oficjalnie zakończył się weekend Pucharu Świata w skokach narciarskich w Wiśle. Najlepszym zawodnikiem okazał się Domen Prevc, który zaliczył dwie wygrane z rzędu i stał się liderem cyklu. Co ciekawe, drugi konkurs indywidualny był dość specyficzny. Wszystko ze względu na aż 40-minutową przerwę między seriami. Szczegóły w tej sprawie dla WP SportoweFakty przekazał Adam Małysz, prezes PZN. Jak się okazuje, taką decyzję podjął FIS.

Po rywalizacji w Lillehammer, Falun i Kuusamo Puchar Świata w skokach narciarskich przeniósł się do Polski, a dokładniej do Wisły na obiekt im. Adama Małysza. Przed weekendową rywalizacją Panów w dwóch konkursach indywidualnych zmierzyły się ze sobą Panie. Wszystko odbyło się zgodnie z założeniami i bez większych problemów. Podobnie było w sobotnich zmaganiach skoczków.
Do zmian doszło jednak w niedzielę, gdy miejsce miała dość kuriozalna sytuacja. Między pierwszą a drugą serią przerwa zamiast standardowego czasu ok. 15-20 minut trwała aż 40. W ten sposób kibice zgromadzeni na skoczni, jak i sami zawodnicy na swój drugi konkursowy skok musieli poczekać zdecydowanie dłużej.
W mediach pojawiały się informacje, jakoby wszystko zależało od praw telewizyjnych. W międzyczasie bowiem odbywały się zawody biathlonowe w Oestersund. Jak się okazuje, przerwa została wcześniej zgłoszona do FIS (Międzynarodowa Federacja Narciarska), a działacze się zgodzili. Tym samym postawili dość spore wyzwanie dla organizatorów zawodów.
Kilka szczegółów w tej sprawie w rozmowie z "WP SportoweFakty" przekazał Adam Małysz, aktualny prezes Polskiego Związku Narciarskiego.
To dlatego tyle czekano. "Fis trochę narzucił"
Jak przekazał 48-latek, prośbę do FIS zgłosiła niemiecka telewizja. FIS natomiast delikatnie narzucił organizatorom przerwę. Zdaniem byłego skoczka cała sprawa ma swoje plusy i minusy. W końcu zawodnicy mogli lepiej przygotować się do swojej finałowej próby.
Niemiecka telewizja na żywo chciała pokazać biathlon. Zgłosili to FIS-owi, a FIS trochę narzucił nam tak długą przerwę. Polska telewizja nie robiła jednak problemów, dogadali się i można było ten konkurs przeprowadzić. Z jednej strony przerwa dla skoczków była długa, ale z drugiej mieli więcej czasu, by przygotować się porządnie do drugiego skoku
Finalnie zawody drugi raz z rzędu zwyciężył Domen Prevc. W ten sposób awansował on w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata na pozycję lidera. Najlepszym z Polaków okazał się Kacper Tomasiak, który zajął rewelacyjne 5. miejsce. Dwie lokaty za nim uplasował się Piotr Żyła. Następne zawody odbędą się już za tydzień w niemieckim Klingenthal (13-14 grudnia).














