Walka Polaka przerwana, Michalczewski wkroczył do akcji. Thriller w ringu
Kajetan Kalinowski (12-1, 7 KO) i Paweł Stępień (20-2-2, 12 KO) stoczyli jedną z najlepszych i najbardziej emocjonujących walk, jakie w tym roku oglądaliśmy na polskim ringu. Zwycięsko z potyczki, której stawką w kategorii półciężkiej były pasy WBC Francophone oraz WBC Baltic, wyszedł Kalinowski, a walka została przerwana z powodu kontuzji oka Stępnia. Przegrany nie mógł się pogodzić z decyzją doświadczonego sędziego Daniela Van de Wiele, a swoją optykę dodał Dariusz "Tygrys" Michalczewski.

Często narzekamy, że w wielu pojedynkach wiele nudą lub poziom sportowy, nawet jeśli w ringu jest gorąco, pozostawia wiele do życzenia. W starciu Kajetana Kalinowskiego z Pawłem Stępniem niczego nie brakowało - rodacy stoczyli świetnie oglądający się pojedynek, skradając show przed walką wieczoru podczas gali MIRRA Rocky Boxing Night. A to na oczach m.in. Dariusza "Tygrysa" Michalczewskiego.
Dariusz Michalczewski reaguje. Techniczny nokaut
Bez wątpienia można to orzec - 35-letni Stępień już nie wykorzysta swojego wielkiego talentu, który przez lata widać było w jego boksie. Patrząc przez pryzmat wyszkolenia czysto bokserskiego, prezentował znakomity poziom, jednak zawsze czegoś brakowało. W końcu przyszła wyczerpująca, kosztująca go wiele zdrowia, walka z Joshuą Buatsim. Polak przegrał i właściwie od tego momentu widać było, że notuje regres.
Kalinowski ma znacznie mniejsze doświadczenie, ale w ringu bez respektu przeciwstawił się faworyzowanemu przeciwnikowi. Oczywiście, gdyby walka nie została przerwana, nie jest powiedziane, że triumfatorem nie byłby Stępień, ale nie można zarzucić 69-letniemu sędziemu z Belgii Danielowi Van de Wiele, że popełnił błąd.
Na prawym oku pięściarza pojawiła się ogromna opuchlizna i arbiter uznał, że musi przerwać ten pojedynek w 8. rundzie, chroniąc zdrowie jednego z pięściarzy. Stępień był wściekły do granic, nie mógł zaakceptować, że walka kończy się technicznym nokautem, gdy coraz bliżej było do 10 rundy, ostatniej z zakontraktowanych. Niepotrzebnie w emocjach padały nieparlamentarne słowa, bo kamera wszystkie je wyłapywała, a następnie były słyszane w odbiornikach telewizyjnych.
Promotor Stępnia, Tomasz Babiloński, jeszcze w ringu niejako przymuszony obiecał swojemu podopiecznemu, że rewanż z Kalinowskim odbędzie się na pewno. Jak przekazał relacjonujący galę na miejscu red. Michał Koper z ringpolska.pl, po stronie zawodnika stanął także gość specjalny gali, Dariusz Michalczewski.
Słynny "Tiger", jak cytuje dziennikarz, stwierdził, że "nie z takimi kontuzjami się boksuje i sam z takimi boksował". Stępniowi nie pozostaje nic innego, jak sportową złość przenieść, po świątecznym odpoczynku, na salę treningową, by w jeszcze lepszej formie przystąpić do ewentualnego rewanżu.











