To Szeremeta usłyszała od matki. Kariera stanęła pod znakiem zapytania. Ultimatum
Julia Szeremeta w bardzo młodym wieku zapisała się na kartach historii polskiego sportu. Przełomowy był zeszły rok, kiedy to sięgnęła po wicemistrzostwo olimpijskie w boksie. Okazuje się, że 22-latka w dzieciństwie aktywności fizycznej wcale nie zaczynała w ringu. Trenowała karate, na które zapisała ją mama. Później Szeremeta dostała od niej ultimatum.

Wystarczył jeden turniej, aby Julia Szeremeta stała się ikoną polskiego boksu. Latem 2024 roku nasza reprezentantka sięgnęła po srebrny medal igrzysk olimpijskich w Paryżu. Przegrała tylko w finale. Jej pogromczynią okazała się Lin Yu-Ting. Był to pierwszy krążek dla naszego kraju w pięściarstwie olimpijskim od 1992 roku i brązu Wojciecha Bartnika.
2025 rok w wykonaniu Szeremety również był świetny. 22-latka zajęła drugie miejsce na mistrzostwach świata w Liverpoolu. Ponadto zdobyła srebro Pucharu Świata z Brazylii, a także została mistrzynią Europy do lat 23.
Szeremeta była pod ścianą. Otrzymała od matki ultimatum. "Mały szantaż"
W zeszłym roku Julia Szeremeta zagościła w podcaście Cypriana Majchera, w którym opowiedziała o medalu przywiezionym ze stolicy Francji. Podczas rozmowy sportsmenka wróciła wspomnieniami do czasów dzieciństwa, kiedy to rozpoczynała przygodę ze sportem.
- Moja przygoda ze sportami walki zaczęła się w wieku sześciu lat, kiedy mama zapisała mnie na karate. Siedem lat trenowałam karate. Tam bardziej walczyłam kumite, nie kata. W pewnym okresie zaczęło mi się to troszkę nudzić. Może trener nie poświęcał nam już takiej uwagi. Ja miałam już 13 lat - tłumaczyła.
- Kolega ze szkoły chodził na boks. Poszłam z nim na trening boksu, spodobało mi się to - dodała. Szeremeta ujawniła, że przez rok uczęszczała jednocześnie na ćwiczenia pięściarskie i karate. Powodem było... ultimatum postawione przez mamę Wiesławę.
Moja mama bardzo lubiła karate. Powiedziała: Jak odejdziesz z karate, to i boksu nie będziesz trenować. Taki mały szantaż był
- Ale w pewnym czasie zrozumiała i zaakceptowała moją decyzję, że idę tylko w boks. Szło mi bardzo dobrze - mówiła. Najciekawsze jest to, że obecnie mama Julii Szeremety jest wielką pasjonatką boksu. Ogląda nie tylko walki córki, ale również starcia innych zawodniczek.
- Kiedy my (Szeremeta, trener i jej sztab - red.) czegoś nie wiemy, ona bardzo dobrze zna wszystkie przeciwniczki. Nawet jak ja czy nasza ekipa nie jest na jakimś turnieju, to ona go śledzi i ogląda. I potem mówi mi: Ta wygrała z tą. Czasami potrafi zadzwonić o 8 rano. Nawet jeśli na kadrze czegoś nie wiemy, to jest telefon do mamy - ujawniła nasza wicemistrzyni z Paryża.














