Falubaz zagrał Stali na nosie. Wystarczyło 100 tysięcy euro
Stal Gorzów przegrywa jedną bitwę po drugiej. Rada nadzorcza zwołała konferencję, na której klub próbował ratować twarz i zrzucić część winy na byłego już wiceprezesa Patryka Broszko, ale mało kogo to przekonuje. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że Stal właśnie dostała prztyczka w nos od Falubazu. Sąsiad zza miedzy zabrał im coś, na czym Stal mogła zarobić pół miliona złotych. To dużo, jak się ma kredyt na 6 milionów.

Stal Gorzów wyszła na finansową prostą, gdy pod koniec października wzięła kredyt konsolidacyjny na 6 milionów, a dwaj najwięksi akcjonariusze dołożyli 3 miliony na dokapitalizowanie spółki likwidujące ujemne kapitały. Jednak to, co dzieje się w Stali od kilku tygodni to kurs na zderzenie z górą lodową.
Stal Gorzów straciła Grand Prix i milion złotych
Klub pozbył się Patryka Broszko, który załatwił kluczowe transfery na czele z Jackiem Holderem. Teraz w Stali pracują nad rozwiązaniem umowy z trenerem Piotrem Świstem, który dokonał niemożliwego i uratował dziurawą Stal przed spadkiem. Do tego zestawu można dołożyć kilka innych personalnych rozwiązań, które po złożeniu w całość dają wielu kibicom powód do tego, żeby mówić: "źle się dzieje w Stali Gorzów".
A do tego dochodzą potężne straty finansowe klubu. W sytuacji, gdy nad głową wisi kredyt na 6 milionów, to nie jest dobra informacja. Od kilku tygodni wiadomo, że Gorzów utracił Grand Prix, czyli imprezę, z której spokojnie można było wygenerować zysk na poziomie miliona złotych. To kwota za podpis w kontrakcie Andersa Thomsena lub Pawła Przedpełskiego.
Kulisy straty Grand Prix przez Gorzów: Łódź dała 50, może 100 tysięcy euro więcej
Na konferencji prasowej zwołanej przez radę nadzorczą jej przewodnicząca Ewa Staszak mówiła o rozmowach i o tym, że był w nie zaangażowany Broszko, co mogło niejako sugerować, że brak GP to jego wina. Takiej tezy przewodnicząca jednak nie postawiła, nie przesądziła jednoznacznie, że Broszko w czymkolwiek zawinił.
My wiemy, że Broszko nie zawinił. Po prostu kandydatura Gorzowa przepadła w starciu z Łodzią, która dołożyła do obowiązującej stawki za licencję na Grand Prix. Promotor zwykle bierze od Polaków pół miliona euro. Łódź dała o 50, może 100 tysięcy euro więcej, bo jeszcze nie miała GP, a bardzo chciała je mieć. Za rok nie będzie GP Warszawy na PGE Narodowym, więc Łódź może ubić niezły interes na tej imprezie.
Małe Grand Prix za 100 tysięcy euro też przeszło Stali koło nosa
Co ciekawe w Stali zupełnie milczą na temat tego, że po stracie GP była szansa na jeden z turniejów Tauron SEC. Mistrzostwa Europy nie są może tak spektakularną imprezą, jak GP, ale tam też jeżdżą gwiazdy, a ceny są bardziej elastyczne. Stawka normalnie wynosi 100 tysięcy euro, ale zdarza się, że One Sport, polski promotor, obniża ją jeśli uda mu się podpisać jakieś umowy z urzędem marszałkowskim czy lokalnymi sponsorami.
Rundę Tauron SEC wziął jednak Falubaz Zielona Góra, gdzie najpewniej miasto weźmie na siebie licencję, a potem podzieli się z klubem zyskami, albo przekaże je w całości do klubu. Wszyscy będą zadowoleni, bo miasto będzie miało reklamę, a Falubaz dodatkowe środki do budżetu. A jak Falubaz ma rundę SEC, to Stal już nie będzie jej miała. Z naszych informacji wynika, że One Sport zapewnił zielonogórzan, że dwóch rund w lubuskim nie będzie.











