- Ten werdykt nie jest w porządku. Nawet remis byłby denerwujący. Porównałbym to wszystko do gola, jakiego Anglicy strzelili Niemcom na mistrzostwach świata w 1966 roku. Jako sportowcy musimy niestety żyć z takimi decyzjami - stwierdził Huck. Charr przegrał na kartach punktowych dwóch sędziów, którzy wskazali zwycięstwo jego rywala w stosunku 98-93. Trzeci widział remis 95-95. - Mój trener Lennox Lewis pokazał mi, jak punktował tę walkę. Jego zdaniem przegrałem tylko dwie rundy. Niemal wszystkie ciosy Johanna przyjmowałem na gardę - mówi Charr. Zdaniem Putza walka była nieco bardziej wyrównana, ale i tak zwycięstwo bezapelacyjnie należało się jego rodakowi. - W Niemczech po takim występie Manuel na pewno zostałby ogłoszony triumfatorem. To niesamowite, co się może wydarzyć w innym kraju. Pojedynek był wyrównany, ale to oczywiste, że wygrał Charr - stwierdził. Pochodzący z Bejrutu pięściarz ma nadzieję, że jak najszybciej uda się doprowadzić do rewanżu. Boksować jest gotowy już w przyszłym miesiącu na gali, na której wystąpią m.in. Krzysztof Włodarczyk (49-3-1, 35 KO) i Grigorij Drozd (39-1, 27 KO). - Chcę być traktowany fair. Zaraz po walce zażądałem od Duhaupasa rewanżu. Ja przecież od razu zaakceptowałem go jako rywala. On mnie jednak unikał po ostatnim gongu. Mogę się z nim zmierzyć już 22 maja. Jeżeli jest prawdziwym sportowcem, podejmie wyzwanie - powiedział.