Niemiec wziął sprawy w swoje ręce i założył własną grupę promocyjną - Huck Sports Promotion. Dyrektorem wykonawczym został jego brat Kenan. Skąd taki ruch? Otóż Marco od dawna powtarza, że chciałby konfrontacji z Władimirem Kliczką (62-3, 52 KO), lecz przez konflikt stacji nie mogło do niej dojść. Dlatego champion zamierza pozostać wolny od wszelkich zobowiązań i nie być od nikogo uzależniony. - Dziękuję Wilfriedowi Sauerlandowi za wszystko, lecz postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce. Jak na wielkiego mistrza przystało pragnę być niezależny. Teraz jestem wolny i gotowy na Kliczkę. Marzę o wielkich potyczkach, również w Ameryce. Zamierzam konfrontować się z najlepszymi, a Kliczko jest na szczycie mojej listy - powiedział Huck. Przypomnijmy, iż numerem jeden w rankingu federacji WBO pozostaje nasz Krzysztof Głowacki (22-0, 14 KO), który 18 października zaboksuje z Thierry Karlem (31-5, 19 KO). Czy całe zamieszanie wpłynie korzystnie dla naszego rodaka? Bo jeśli Huck rzeczywiście przeszedłby do wagi ciężkiej, wówczas Polak stanąłby do walki o wakujący tytuł.