Taka walka, jak sobotnie starcie wieczoru w hali 100-lecia Sopotu im. Haffnera tylko unaocznia, o ile więcej Mariusz Wach mógł wycisnąć ze swojej bardzo długiej kariery. Zawsze bazował na nieludzkiej odporności na ciosy, a z kolei często brakowało mu w ringu innych atutów, by wykorzystać swoje unikalne gabaryty i odnieść kilka bardzo cennych zwycięstw. Mariusz Wach ujawnił zapaść zdrowotną po walce z Kacprem Meyną 45-latek w zasadzie bawi się już w sport na wysokim poziomie, ale chwała mu, że tak sumiennie podszedł do przygotowań do pojedynku z Kacprem Meyną. Jest to zasługą także Krystiana Każyszki, promotora tej imprezy, co zresztą podkreślał sam olbrzym z Krakowa. Wach dostał bowiem ofertę trzy miesiące przed galą, dzięki czemu miał możliwość dobrze zaplanować przygotowania pod okiem głównego trenera, Piotra Wilczewskiego. Wach wstrząsnął swoim przeciwnikiem w drugiej rundzie, ale nie poszedł za ciosem i nie wykorzystał faktu, że prawy sierpowy dość mocno zranił Meynę. Chciałoby się zapytać "który to już raz?", a z tego faktu doskonale zdaje sobie sprawę sam weteran, z czego gorzko zażartował po pojedynku. - Potrafię napocząć przeciwnika, a nie potrafię go wykończyć. Ale myślę, że jestem jeszcze w miarę młodym zawodnikiem i do tego dojdę - odparł z humorem Wach w rozmowie z reporterem Polsatu Sport, jako że gala była transmitowana na sportowych antenach stacji oraz w Super Polsacie. Do śmiechu Wachowi, ani nikomu na widowni nie było w momencie, gdy dawny pretendent do tytułu mistrza świata wrócił do swojej obietnicy. I zaczął malować słowem kulisy, które sprawiły, że jego waga przy 202 cm wzrostu stopniała do dawno niewidzianej wartości 117 kg. A miało być jeszcze niżej, bo nawet 115 kg. Kontrowersje po walce polskich gigantów. Jeden ruch i mogło być brutalnie - Mogłem troszku lepiej zabokować. To, co już powiedziałem, brakuje mi tego wykończenia i postawienia kropki nad "i". Kiedyś to miałem, jak byłem młody. Myślę, że wtedy do trzeciej rundy bym go skończył - zakończył Wach. Po 10 rundach bardzo bliskiej walki zdaniem sędziów zdecydowanie wygrał Kacper Meyna. Trzech arbitrów punktowało: 97-93, 96-94, 98-92. Pięściarz z Gołubia tym samym obronił pas mistrza Polski wagi ciężkiej, a także wywalczył tytuł WBC Baltic.