- Tyson Fury nie walczy z Wilderem, więc na kim innym on ma zarabiać pieniądze? Nie jest magnesem dla kibiców. Nawet kiedy był mistrzem, nie wyprzedawał całych aren i miał chyba tylko dwie walki w PPV. Jedyne, co Wilder robi, to bieganie w kółko i pieprzenie głupot - powiedział Whyte. - Jeżeli zmierzy się z Josephem Parkerem, to niczego poważnego nie zarobi. Podobnie w przypadku walki z Robertem Heleniusem. Jedynie w walce ze mną może zarobić porządne pieniądze. To tchórz. Teraz nie ma niczego do stracenia, a kiedy miał, to pozwalano mu ignorować jego mistrzowskie obowiązki. To było szokujące. Mogę więc zmierzyć się z Wilderem w przyszłym roku, ale kiedy pokonam Powietkina będę przede wszystkim celował w walkę o pas. Kiedy byłem obowiązkowym pretendentem, przeszedłem przez piekło, zabiegając o walkę z Wilderem, a on mnie unikał, więc teraz zamierzam się skupić na walce mistrzowskiej - dodał Brytyjczyk. - Walka z Wilderem to dobry pojedynek i jestem nim wciąż zainteresowany, ale teraz Wilder musi tańczyć tak, jak mu zagram. Chcę go pobić, nie lubię go, jest złym ambasadorem naszego sportu. Jestem pewien, że zarówno kibice na Wyspach, jak i w Ameryce, chcą zobaczyć, jak go nokautuję. To będzie wojna i interesuje mnie tylko nokaut. Przez lata mówiłem, że w walce z Wilderem trzeba być agresywnym, to najlepsza droga do zwycięstwa. Zrobił to Tyson Fury, natomiast Wilder nie walczył ze mną, gdyż zapowiadałem agresywną taktykę od dawna - podsumował temat bombardier z Brixton.