Ryan Giggs: Czarodziej z Cardiff
Ryan Giggs - na pewno dobrze znacie to nazwisko. Walijczyk to kolejna z legend Ligi Mistrzów, która trafia na nasze łamy. 37-letni skrzydłowy Manchesteru United oprócz tego, że z "Czerwonymi Diabłami" dwukrotnie wygrywał Champions League, jest również przykładem niewiarygodnego przywiązania do barw klubowych. W pierwszej drużynie United gra nieprzerwanie od 1990 roku.

Liga Mistrzów w wykonaniu Giggsa to kolejne rekordy i wyśrubowane statystyki. "Giggsy" wystąpił w niej 133 razy, co jest drugim najlepszym wynikiem w historii tych rozgrywek (więcej meczów ma tylko Raul - 140), poza tym strzelał gole w dwunastu (!) kolejnych edycjach Champions League, a łącznie trafienia zaliczał w czternastu edycjach LM.
Warto wspomnieć, że w całej historii Manchesteru United nie było piłkarza, który zdobyłby z klubem więcej trofeów niż Giggs. On ma ich na koncie aż 23! Nie licząc oczywiście indywidualnych wyróżnień, których również było całe mnóstwo...
Ale zostawmy już statystyki. Czy wiecie, że to właśnie Ryan Giggs był bożyszczem nastolatek zanim do zawodowego futbolu trafił David Beckham? Albo że obecne nazwisko przyjął dopiero w wieku 14 lat? I że był jednym z pierwszych brytyjskich piłkarzy, którym udało się przeniknąć do amerykańskiej popkultury.
A czy słyszeliście, że z powodu kontuzji ścięgna lewej nogi jeździ porsche z automatyczną skrzynią biegów? Jeśli nie - to zapraszamy do lektury.
Ryan Giggs narodził się jako 14-latek
Ryan Joseph Giggs przyszedł na świat w szpitalu w Cardiff jako Ryan Wilson, syn Danny'ego Wilsona i Lynne Giggs. Jednak gdy rodzina rozpadła się (Danny zostawił Lynne i małego Ryana) w 1987 roku, wściekły na ojca Ryan przyjął nazwisko matki.
Ten fakt wywiódł w pole skautów niezbyt uważnie śledzących losy młodego Walijczyka. Przykład? Kilka lat później prowadzący Arsenal George Graham wypytywał Alexa Fergusona, gdzie podział się tak dobrze zapowiadający się Ryan Wilson, którego oglądał w meczach juniorów. Gdy "Fergie" odparł, że chłopak teraz nazywa się Ryan Giggs i gra dla United, Graham zbaraniał...
Mówiąc o Aleksie Fergusonie trzeba przyznać, że był on dla Giggsa niczym ojciec. Od momentu, gdy Szkot wypatrzył go w szkółce Manchesteru City wiedział, że ma do czynienia z prawdziwym futbolowym brylantem. "Fergie" ten brylant szlifował uważnie i z wielką cierpliwością, przy okazji trzymając go pod kloszem - tak na wszelki wypadek. Do historii przeszła już anegdota, gdy nastoletni Giggs postanowił się wybrać na "domówkę" ze znajomymi. O imprezie dowiedział się oczywiście Ferguson, który wpadł do mieszkania i wyciągnął Giggsa za uszy... z szafy. Metody wychowawcze poskutkowały - Ryan zrozumiał, że dla wielkiej kariery musi całkowicie poświęcić się futbolowi. Dziś "wychowawca" Ferguson mówiąc o swoim podopiecznym nie ukrywa zachwytu i podziwu.
"Ryan od 20 lat gra jak wielka gwiazda, biega przy linii od jednego końca boiska do drugiego. Wygrał 11 razy Premier League, dwa razy Ligę Mistrzów i skoro Clive Woodward (trener reprezentacji Anglii w Rugby, która sięgnęła w 2003 roku po mistrzostwo świata - przyp. red.) za trzy wygrane mecze otrzymał tytuł szlachecki, to czemu Giggs miałby go nie otrzymać? Naprawdę pięknie byłoby na tablicy w szatni podając skład napisać: Sir Ryan Giggs".
Idol nastolatek i... Homera Simpsona
Choć Alex Ferguson trzymał młodzieńca z dala od sławy, nie zezwalał na balangi i swawole, a na pierwszą konferencję prasową zgodził się dopiero w dwudzieste urodziny Giggsa, nie potrafił powstrzymać manii, jaka opętała kibiców na Wyspach. Nastoletni Ryan - który sam również nie pchał się na pierwsze strony gazet, został okrzyknięty złotym dzieckiem brytyjskiego futbolu. Media określały go także mianem "teenage pin-up", czy "Pierwszy chłopak z plakatu Premier League". Na początku lat 90' młode fanki futbolu wyklejały ściany w swych pokojach podobiznami Ryana Giggsa, firmy zabiegały o jego udział w kampaniach reklamowych, a słynny Bobby Charlton widząc cały ten zgiełk skwitował zgryźliwie: "Kto wie - może pewnego dnia powiedzą, że byłem drugim Ryanem Giggsem".
Popularność młodego skrzydłowego United została nazwana początkiem nowej epoki, a Giggs chłopcem, który "zamienił milion niewinnych serc w fanki Manchesteru United".
Na szczęście dla "walijskiego czarodzieja" to całe szaleństwo przerwało pojawienie się innego "złotego chłopca" - o dwa lata młodszego Davida Beckhama, który skupił na sobie uwagę piszczących nastolatek i tabloidowych kolumnistów.
Obiecaliśmy, że wspomnimy jeszcze o amerykańskiej popkulturze - otóż Giggs jako pierwszy piłkarz Premier League doczekał się "epizodu" w słynnej kreskówce "The Simpsons". W jednym z odcinków - "The Regina Monologues" - gdy rodzina Simpsonów udaje się do Wielkiej Brytanii, Homer Simpson wykazuje się sporą wiedzą na temat angielskiego futbolu wychwalając Giggsa, a nawet twierdząc, że nie powinien otrzymać żółtej kartki w jednym z meczów United!
Na treningach mieszał krew obrońcom
Wróćmy jednak na boisko piłkarskie, czyli tam, gdzie Giggs czuł się zdecydowanie najlepiej. Murawa była jego pasem startowym i parkietem tanecznym zarazem. Walijczyk łączył niesamowitą szybkość, zwinność, balans ciała z umiejętnościami dryblerskimi, o jakich inni piłkarze mogli tylko pomarzyć. Na treningach United "Giggsy" regularnie ośmieszał swoich kolegów z drużyny. Były gracz MU, Gary Pallister wspominając nastoletniego Giggsa przyznał, że pilnując go podczas gierek treningowych omal nie doznał "pomieszania krwi" od zwodów "magika" z Cardiff. Inny eks-defensor "Czerwonych Diabłów", Steve Bruce wypowiadając się na temat młodszego kolegi również nie szczędził wyszukanych porównań.
"Gdy Ryan biegł, biegł niczym wiatr. Nie było go słychać, bo poruszał się tak lekko, tak zwinnie. Miał naturalny dar - zwinność, którą posiadają tylko najwięksi piłkarze na świecie. Z całym szacunkiem dla Beckhama i Scholesa, ale to właśnie Ryan był tym, który miał zadatki na supergwiazdę".
O Giggsie z wielkim uznaniem wypowiadali się także jego rywale. Kaka zdradził, że grając na PlayStation uwielbiał dryblować wcielając się w Ryana Giggsa, zaś Alessandro Del Piero wyznał, że... płakał, gdy patrzył na grę Walijczyka.
"Trochę wstyd przyznać, ale w moim życiu dwa razy płakałem patrząc na grę piłkarza. Pierwszy raz, gdy Roberto Baggio przestrzelił rzut karny w finale MŚ w 1994 roku w meczu z Brazylią. Drugi raz płakałem patrząc na wspaniałą grę Ryana Giggsa".
Dziś 37-letni weteran United wciąż nie ustępuje młodszym rywalom. W ostatnich sezonach regularnie występował w drużynie Alexa Fergusona (w sezonie 2008/2009 został wybrany najlepszym piłkarzem ligi!), a jego absencja wciąż odnotowywana jest jako spore osłabienie drużyny. Mimo najszczerszych chęci menedżera, skautów i trenerów "Czerwonych Diabłów" do tej pory nie udało się znaleźć nikogo lepszego. Ani Antonio Valencia, ani Park Ji-Sung nie są bowiem piłkarzami zdolnymi zastąpić legendarnego Giggsa.
Sam Walijczyk nie spieszy się aby zakończyć karierę. Pytającym go zawieszenie butów na kołku dziennikarzom powtarza, że zamierza grać tak długo, jak długo potrzebować go będzie Alex Ferguson. Aby przedłużyć młodość prowadzi higieniczny tryb życia. Nie pije alkoholu, nie pali papierosów, racjonalnie się odżywia i... oszczędza lewą nogę. Podobno aby nie przeciążać w niej ścięgien porzucił swoje luksusowe samochody sportowe (m.in. dwa ferrari) i od jakiegoś czasu jeździ porsche z automatyczną skrzynią biegów. To również dzięki temu kibice na Old Trafford nadal mogą śpiewać: "Ryan Giggs, Ryan Giggs, Running down the wing, Ryan Giggs, Ryan Giggs, Can do anything".
Zobacz 10 najpiękniejszych bramek Ryana Giggsa:
Ryan Giggs - prawdziwa legenda
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje