Małysz: Ja to bym chciał już skakać
W sobotę Adam Małysz odebrał w Whistler srebrny medal olimpijski. Przygotowania na dużej skoczni do kolejnego konkursu rozpocznie dopiero we wtorek o godz. 18.00 czasu polskiego. - Ja to bym chciał już skakać - przyznał.

Ostatnie dni przebiegły wicemistrzowi olimpijskiemu na skromnym świętowaniu, zakupach i odpoczynku. Niewiele treningu, dużo wolnego. To może się znudzić.
- Siedzieć w wiosce, na sucho patrzeć i się przygotowywać, to nie jest fajne. Lepiej sobie iść poskakać. Zresztą dziennikarze już przed konkursem na normalnej skoczni mi mówili, że może bym sobie odpuścił, bo dużo tych prób, a ja robiłem swoje. Jakby Hannu powiedział, że odpuszczamy, to co innego - przyznał "Orzeł" z Wisły.
Czy nie wybrałby się na inne areny sportowe? - Chciałbym, zwłaszcza na hokej, ale wycieczka do Vancouver trwa zbyt długo. Trudno będzie - powiedział.
Małysz zastanawiał się również, czy nie osobiście kibicować Tomaszowi Sikorze czy Justynie Kowalczyk.
- Zawsze trzymam za nich kciuki. W takich sportach jak biegi, czy biathlon lepiej śledzić wszystko w telewizji, bo jest cały czas podgląd. Wie się, co jest grane na strzelnicy, na którym miejscu jest dany zawodnik, a z trybun niewiele można śledzić. Widać ich tylko raz, gdy akurat przebiegają obok. To trochę mało - uważa.
Konkurs indywidualny na dużej skoczni zaplanowano na sobotę na godz. 20.30 czasu polskiego.
Z Whistler Marta Pietrewicz
Czytaj także:
INTERIA.PL/PAP
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje