Dokładnie na cztery miesiące przed mistrzostwami Europy pora na - jeśli nie udowodnienie, to przynajmniej zasygnalizowanie kilku spraw. Fakt, że Orły Leo częściej wygrywają, niż dawniej jest niezaprzeczalny. Beenhakker potrafił wydobyć z każdego piłkarza drzemiące w jego głębi zasoby. Leo jest świetnym psychologiem, znakomitym motywatorem. Zaczarował do doskonałej gry wielu młokosów na czele z Bronowickim, Łobodzińskim, czy Błaszczykowskim, którego akurat dzisiaj nie zobaczymy (kontuzja). Ale dopiero w ten mecz z Czechami tak naprawdę pokaże, czy przy Leo Beenhakkerze reprezentacja Polski jest lepsza pod względem taktycznym. - Piłkarzy macie równie utalentowanych jak my, tyle że ci nasi szybciej dojrzewają, a poza tym są bardziej zaawansowani taktycznie - tymi słowy fenomen czeskiej piłki tłumaczył mi trener Werner Liczka. Człowiek, pod którego skrzydłami wyrósł talent na miarę Milana Barosza. Perfekcja taktyczna i wewnętrzny spokój wykonawców strategii trenera Karela Bruecknera prowadzą ich do takich sukcesów, jak niedawna wygrana z Niemcami w Monachium w eliminacjach do Euro aż 3:0. Gdyby taki mecz zdarzył się naszym piłkarzom, cały naród padłby przed nimi na kolana. Znakomita drużyna Kazimierza Górskiego odeszłaby do archiwum i wreszcie przestalibyśmy żyć sukcesem z Wembley 1973 r. Jakoś zawsze nam brakowało tej ogłady taktycznej. A ostatnio szczególnie. Akcja "Korea" skończyła się na buńczucznych zapowiedziach o medalu. Gdy przyszło do grania w piłkę, to selekcjoner wymyślił 60-metrowe wykopy na "Tatę" Kałużnego. Efekt wszyscy pamiętają - 0:2 z Koreańczykami. Podczas akcji "Niemcy" nie było lepiej. W starciu z Ekwadorem to my mieliśmy być drużyną mądrzejszą taktycznie. Zamiast tego to rywal strzelił nam najważniejszego gola po ważnym elemencie współczesnej taktyki, jaką są stałe fragmenty gry. Leo osiągnął już wiele - historyczny awans na mistrzostwa Europy. Teraz poprzeczka wisi przed nim jeszcze wyżej. Po ostatnich mundialach nikt nad Wisłą nie chce słyszeć nawet o blamażu na Euro. Dlatego Orły powinny wzbijać się na wyższe rejestry już teraz. Bez wybrzydzania, że to środek zimy i połowa kadrowiczów nie gra jeszcze w lidze, albo właśnie zmieniła klub. Z Czechami trzeba pokazać dobry futbol i potwierdzić, że z taktyką nie jesteśmy na bakier. Jeśli uda się przejść "Czeskich Lwów", to i Niemcy będą w naszym zasięgu. Poza tym warto odwrócić tendencję, o której mówi Ebi Smolarek: - Czasami sam się dziwię dlaczego po Czechów z taką łatwością sięgają największe kluby i wydają takie pieniądze. Może dobrych menedżerów mają.