Ktoś może polemizować, czy Podhale Nowy Targ zasługuje na miano ikony całego polskiego sportu, a nie tylko hokeja. Ale po dogłębnej analizie będzie musiał dojść do wniosku, że właśnie takie są fakty. "Szarotki" są przecież tak istotne w Polsce dla tej pięknej dyscypliny, jak Górnik, Ruch, czy Wisła dla rodzimej piłki nożnej, AZS Warszawa w siatkówce, czy Unia Leszno w żużlu Po raz ostatni złotą serię "Szarotki" przechodziły w latach 1993-1997. Pięć mistrzostw kraju z rzędu, śrubowane rekordy, jak ten w serii 32 zwycięstw. Pierwsze skrzypce w tej drużynie grała "piątka": Zamojski, Sroka, P. Podlipni, Szopiński, Hajnos. To w głównej mierze dla nich na trybuny przychodziły tłumy, każdy z nich był filarem reprezentacji. Dzisiaj Podhale jest wielkie tylko dzięki swej historii i tradycji, a dzisiaj miałem okazję się przekonać, że trójka ze wspomnianej piątki bierze udział w gruntownym remoncie klubu. Nie, nie dla pieniędzy. W pewnym sensie dla spłacenia moralnego długu. Dzięki temu klubowi usłyszał o nich świat, więc teraz nie chcą, by Podhale stało się tylko historią. Budowniczy numer 1 - Rafał Sroka Przez lata bronił Podhale przed atakami przeciwników. Teraz asystuje trenerowi Markowi Ziętarze w stworzeniu zespołu, który wywalczy awans do ekstraklasy. Awans, o który poprzednio Górale musieli się bić ponad pół wieku temu. Prowadząc środowy trening Rafał miał markotną minę. - Nie idzie nam najlepiej - mówił mając na myśli przegraną 0-7 z drugoligowym słowackim Preszowem (ósme miejsce po części zasadniczej minionego sezonu). - Robimy wszystko, by w decydujących meczach o awansie nasza gra wyglądała znacznie lepiej - dodaje. Optymizmu nie brakuje najbardziej doświadczonemu obrońcy Podhalan - Sebastianowi Łabuzowi. - Wbrew pozorom, nie mamy tak słabego składu. Wrócił do nas "Bielos", po kontuzji formę odzyskuje Bryniczka, jest Neupauer. Nikt mi nie wmówi, że oni nie potrafią grać - podkreśla "Łabi". Jest też druga strona medalu - sponsorów i pieniędzy brakuje, a niemal połowę składu stanowią juniorzy i juniorzy młodsi. Gra będzie się opierać na jednej z nadziej nowotarskiego hokeja - 17-letnim Patryku Wronce, synu gwiazdy z przełomu lat 80. i 90. - Adama. Budowniczy numer 2 - Jacek Szopiński 20 lat temu śpiewano o nim "Napastnik - styl kanadyjski", ale już w zeszłym sezonie, gdy prowadził MMKS/Podhale, musiał się nasłuchać, że ma wypie.... Nie każdy chciał zrozumieć, że gwałtownie odmłodzony, słabo i na raty opłacany zespół nie jest w stanie utrzymać się w Polskiej Lidze Hokejowej. Stery zespołu przekazał w ręce Marka Ziętary, a sam koordynuje szkolenie w hokejowym liceum. - Wojtek, za te badania chłopaków z gimnazjum i liceum, to my płacimy - informuje przez telefon lekarza Wojciecha Wolskiego. Aż żal pracy Szopińskiego, innych trenerów młodzieży, a także wysiłków rodziców, gdy słyszy się, że stabilny finansowo klub oferuje za pięć największych talentów 10 tys. zł. Nie, to nie pomyłka, nie 10 mln zł, ani nie 100 tys. zł, tylko 10 tys. Aż tak nisko upadł u nas hokej? Ów klub, który podstawionym pod ścianę biedy Góralom oferuje tak śmieszną stawkę, tłumaczy, że to wcale nie jałmużna, bo przecież musi ponieść koszty na mieszkanie i utrzymanie zawodników. Budowniczy 3 - Jacek Zamojski "Najlepszy obrońca Polski" - w tej piosence o nim nie było ani grama przesady. Każdy selekcjoner "Biało-czerwonych" wiele by dał, by mieć teraz zawodnika klasy dawnego Zamojskiego. "Koliber" budowniczym jest w sensie dosłownym. Zawodowo grał w hokeja 21 lat, dziesięciokrotnie zdobywał mistrzostwo kraju (sześć razy z Podhale i czterokrotnie z Unią Oświęcim), występował w Dukli Trenczyn i drugoligowym szwedzkim Nykoepings. Nigdy do rozrzutnych nie należał, a jednak po tych wszystkich latach musi pracować i to ciężko. Prowadzi firmę specjalizującą się w montowaniu wentylacji i klimatyzacji. Nie chodzi jednak w garniturze, tylko sam zasuwa w stroju roboczym. To znamienne, że aktualnie jego budową jest lodowisko Podhala, gdzie remontuje szatnie. - Robię to po kosztach, bardziej. By choć trochę poprawić warunki chłopakom, niż zarobić - mówi mi Jacek Zamojski. Sęk w tym, że cały polski hokej wymaga gruntownego remontu. Ale jak śpiewa poeta Kazik Staszewski "Los się musi odmienić". Być może odmieni się także dla tej pięknej dyscypliny? Sponsorów nie ma zbyt wielu, ale zwykłych ludzi, którym leży na sercu dobro Podhala i innych polskich klubów nadal nie brakuje. Michał Białoński