Żużel. Rok temu PGE Ekstraligę sparaliżowało 300 zakażeń, teraz mamy 30 tysięcy. Kibice wrócą w lipcu?
Już za niespełna tydzień żużlowcy mają zainaugurować ściganie w PGE Ekstralidze i eWinner 1. Lidze. Kibice będą mogli oklaskiwać te zmagania jedynie sprzed telewizora. Kolejne dane Ministerstwa Zdrowia nie napawają optymizmem. Trzecia fala, a co za tym idzie zaostrzenie rządowych obostrzeń, może skutecznie powstrzymać plany szybkiego powrotu widzów na trybuny.
Przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia nie chcą zabierać głosu w sprawie powrotu widzów na stadiony ligowe czy też areny Grand Prix. Jak przekazało Interii przed tygodniem biuro prasowe resortu zdrowia, wszystkie decyzje podejmowane będą na bieżąco, w zależności od aktualnej sytuacji epidemicznej. Ta na najbliższe tygodnie nie napawa optymizmem.
Przed rokiem, gdy w Polsce pojawiły się pierwsze przypadki koronawirusa, świat sportu został sparaliżowany, przez co sezon żużlowy nie wystartował zgodnie z planem. Ostatecznie liga przy pustych trybunach zainaugurowała rozgrywki 12 czerwca. Kibice musieli więc poczekać na start rozgrywek 2,5 miesiąca.
Kibice na trybunach od drugiej kolejki
Zgodnie z ówczesnym rozporządzeniem Rady Ministrów, od 19 czerwca stadion mógł być zapełniony w 25 proc. Tego dnia odnotowano w Polsce 301 przypadków koronawirusa. Dzienna średnia wyliczona na podstawie danych z całego tygodnia wynosiła 391 zachorowań.
Limity podwyższono po kolejnych dwóch miesiącach, 21 sierpnia. Mecze 11. Kolejki PGE Ekstraligi mogła wtedy oglądać połowa pojemności stadionu. Tego dnia odnotowano w Polsce 903 zakażenia, a średnia dzienna wyniosła 709 przypadków. Tydzień później ruszył również cykl Grand Prix.
W sierpniu liczba zakażeń wahała się od 500 do nawet 900 dziennie. 24 września po raz pierwszy liczba chorych przekroczyła 1000. Finał PGE Ekstraligi, rozgrywany 11 października to już 4178 zakażeń,
Kilka miesięcy oczekiwania
Szczyt drugiej fali pandemii przypadł poza sezonem. 7 listopada odnotowano 27 875 nowych chorych i średnią ponad 23 tysięcy zakażeń. Ustabilizowanie liczby zakażeń trwało niemal trzy miesiące. Z początkiem lutego średnio każdego dnia przybywało około 5 tysięcy chorych. Przełom lutego i marca to już kolejne wzrosty.
Zakładając, że szczyt zachorowań przypadnie na najbliższe dni, spadek zajmie tyle samo czasu, co przy poprzednich - czyli około 3 miesięcy - kibice prawdopodobnie mogliby wrócić na trybuny nie wcześniej niż w lipcu. Dobrą wiadomością dla fanów mogą być jednak zapowiedzi premiera Mateusza Morawieckiego, na temat kwietniowego przyśpieszenia procesu szczepień. Większa liczba zaszczepionych Polaków może usprawnić "powrót do normalności".
Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie!
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje