Wstyd na całą Polskę. Gwiazdor upokorzył selekcjonera, legenda nie pozostawia złudzeń
Wydawało się, że "zły chłopiec" polskiego żużla przeszedł metamorfozę. Sezon w barwach Innpro ROW-u Rybnik był w wykonaniu Maksyma Drabika zaskakująco spokojny - bez skandali i z solidnymi punktami. Jednak czar prysł. Stanisław Chomski, nowy selekcjoner reprezentacji Polski, próbował skontaktować się z zawodnikiem, ale odbił się od ściany. Jan Krzystyniak nie gryzie się w język i stawia diagnozę brutalną w swojej szczerości, że Maksym Drabik wrócił do swojego świata. - Niech Staszek sobie z nim da spokój - apeluje były menedżer.

Kibice przecierali oczy ze zdumienia, obserwując Drabika w minionym sezonie. Prezes Krzysztof Mrozek zdawał się znaleźć sposób na krnąbrnego zawodnika, który w Rybniku nie sprawiał kłopotów wychowawczych. Sielanka jednak dobiegła końca. Gdy przyszło do powołań do kadry narodowej, stare demony wróciły. Telefon milczy, a selekcjoner czeka. Dla Jana Krzystyniaka sprawa jest jasna. To nie był przełom, a jedynie chwilowe zawieszenie broni.
"Cud prezesa Mrozka" i powrót Drabika na stare tory
Ekspert nie ma złudzeń. To, co widzieliśmy w Rybniku, było anomalią wymuszoną przez twardą rękę prezesa, a nie trwałą zmianą charakteru żużlowca. Teraz, gdy sezon się skończył, Drabik ponownie zaczyna pokazywać "swoje ja".
- Widać, że Maksym Drabik wrócił na swoje tory. Wrócił do swoich zasad i przyzwyczajeń. Prezes Mrozek chyba dokonał jakiegoś cudu, że go okiełznał. Nie wiem, czy wisiał nad nim bat, ale to był cud - mówi dosadnie Krzystyniak dla Interii Sport. - On robił punkty, a o to mu chodziło. Uwolnił się spod opieki prezesa Mrozka i wraca na swoje stare tory - przekonuje.
Apel do selekcjonera Chomskiego. "Nie zniżaj się do tego poziomu"
Sytuacja, w której selekcjoner reprezentacji narodowej wielokrotnie próbuje dodzwonić się do zawodnika i jest ignorowany, jest dla Krzystyniaka nie do przyjęcia. To kwestia podstawowej kultury, której zdaniem eksperta w tym przypadku zabrakło. - Staszek Chomski zrobił wszystko, co mógł. Wystarczyło raz zadzwonić i wysłać SMS-a, skontrolować czy numer jest prawdziwy. Na tym powinien poprzestać - grzmi legenda polskiego żużla.
Krzystyniak apeluje do honoru trenera. - Staszek, czy władze polskiego żużla nie mogą zniżać się do poziomu tego zawodnika. Oprócz niego jest wielu zawodników, którzy z wielkim honorem przyjmują te powołanie. Jak nie odbiorą, to od razu oddzwaniają, czy odpisują. Na tym polega kultura człowieka - mówi bez ogródek.
Ostrzeżenie dla selekcjonera reprezentacji Polski: "Zmarnujesz zdrowie"
Jan Krzystyniak zamierza osobiście interweniować u Stanisława Chomskiego. Nie chodzi tu już nawet o wynik sportowy, ale o zdrowie doświadczonego szkoleniowca. Praca z nieobliczalnym zawodnikiem to tykająca bomba.
- Zadzwonię do niego i powiem, że wiem, że stawiasz reprezentację i wynik na pierwszym miejscu, ale pamiętaj masz swoje lata i powinieneś dbać o swoje zdrowie -zapowiada Krzystyniak. - Mając takiego zawodnika w reprezentacji, to możesz swoje zdrowie zmarnować. Można nawet nie osiągnąć wyniku, bo po nocach człowiek nie będzie spał. Trzeba byłoby się zamartwiać, czy on w ogóle przyjedzie na reprezentację, czy nie - twierdzi.
Końcowa diagnoza Maksyma Drabika: "Charakteru nie zmienisz"
Czy Drabik poradzi sobie w przyszłym sezonie, w nowym klubie, w barwach Bayersystem GKM-u? Krzystyniak jest sceptyczny. Jego zdaniem "grzeczna wersja" Drabika była produktem krótkoterminowym, niemożliwym do utrzymania na dłuższą metę.
- Drabik nawet nie gwarantuje wyników. Jestem ciekaw, czy w następnym sezonie osiągnie dobry wynik. Wiele ekspertów ma wątpliwości i ja też mam takie obawy. Charakteru się nie zmieni. Długo być tak posłusznym jak w Rybniku się nie da - kończy brutalnie ekspert.













