- Ilekroć zapraszamy pana Gruchalskiego na trening do Łodzi, on jest chory. Przysyła zwolnienie. W kwietniu na pierwszym treningu wybił bark. Wybił, nie złamał. I do teraz pauzuje. Niektórzy jeżdżą ze znacznie poważniejszymi urazami, no ale on się jeszcze z tego nie wykaraskał. A pieniądze na przygotowanie do sezonu wziął, i to niemałe - mówił w sierpniu rozżalony Witold Skrzydlewski w rozmowie z Interią. Miał wielkie pretensje do zawodnika, który jego zdaniem unikał jazdy, choć otrzymał od klubu to, co otrzymać miał. Gruchalski podczas wspólnego treningu łodzian z Arged Malesą Ostrów Wielkopolski zaliczył upadek, w wyniku którego wybił bark. To bardzo uciążliwy uraz, ale raczej szybko się go leczy. Spodziewano się około miesięcznej przerwy w startach, co nie było tragedią, jako że zajście miało miejsce jeszcze w marcu. Przewidywano, że Gruchalski opuści maksymalnie 3-4 kolejki. Stało się jednak inaczej, a żużlowiec pauzował przez cały sezon. Łodzianom by się czasem przydał, bo na pozycji U-24 mógł całkiem nieźle sobie poradzić. Gruchalski jednak cały sezon 2022 może spisać na straty. Cisza, jak makiem zasiał. Co dalej z Gruchalskim? Żużlowiec w rozmowie z "Tygodnikiem Żużlowym" oczywiście odpierał zarzuty Skrzydlewskiego. - Stan mojej ręki nie pozwolił na nic więcej, a już na pewno nie pozwolił mi na to, żebym wrócił do uprawiania zawodowego sportu. Jestem jeszcze zbyt młody, żeby ryzykować swoim zdrowiem, albo zdrowiem swoich kolegów. Problemy z barkiem miało w tym sezonie wielu zawodników. To wszystko kwalifikuje się pod operację i trzeba przejść zabieg i rehabilitację, bo samo się nie zagoi - mówił. Tym samym dał do zrozumienia, że z jego zdrowiem wciąż nie jest wesoło. Te słowa padły jednak dwa miesiące temu, od tego czasu sporo powinno było się zmienić. A nie wygląda na to, by się zmieniło. Za dwa miesiące żużlowcy w dużej części będą już po pierwszych treningach na torze. Sprawa Gruchalskiego jest jednak w martwym punkcie. Nie będzie mógł jeździć pod U-24, ani oczywiście w Ekstralidze U-24. Jest z rocznika 1998, kończy 25 lat. Brak informacji o jakimkolwiek klubie, w którym Gruchalski mógłby wystartować w nowym sezonie, a czas ucieka, w zasadzie już uciekł. Czy ktoś zaryzykuje umową z kimś, kto cały sezon stracił, a w poprzednich nie jeździł jakoś dużo? Wątpliwe. Tym bardziej, że Gruchalski to żużlowiec bardzo nieobliczalny, często mający sinusoidalną i wahającą się formę. Zobacz również: Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata Rzucił się na niego z pięściami. Inni bili mu brawo