Mateusz Wróblewski, INTERIA: Miło widzieć znów pana w parku maszyn. Po krótkiej przerwie wrócił pan do żużla. Jakie to uczucie? Dariusz Sajdak, Team Patryka Dudka: - Czuję się, jak ryba w wodzie. Cieszę się, że mogłem wrócić do parkingu i obejrzeć zawody właśnie z parku maszyn. W zeszłym tygodniu zawiązał pan współpracę z Patrykiem Dudkiem. Jaka jest dokładnie pana rola w jego teamie? - Doglądam tego, co dzieje się z motocyklem oraz tego, co dzieje się na torze. Próbuję wnieść coś nowego, dostrzec szczegóły, które być może nie są widoczne dla chłopaków z teamu w obecnym momencie. Chodzi o świeże spojrzenie. Podpowiedzi Marka Cieślaka nie poszły na marne Kiedy rozpoczęliście rozmowy na temat współpracy? Czy miało to miejsce po podpowiedzi, jaką Patryk Dudek uzyskał od Marka Cieślaka, by zatrudnić kogoś, kto będzie wszystkiego doglądał? - Chyba tak. To było po meczu w Grudziądzu. To będzie dłuższa współpraca, krótkotrwała do czasów zażegnania problemów sprzętowych? - Na chwilę obecną to jest tylko czas bieżący. Jak pan ocenia występ Patryka w GP. Na początku coś zagrało, później było nieco gorzej. - Początek był obiecujący. Chyba zabrakło zrozumienia, czego Patryk jeszcze potrzebuje. Trzeba się nauczyć tego, jak on wygląda na motocyklu, by móc wyciągnąć wnioski. Wydaje się, że sprzętowo nie nadążaliśmy ze zmianami lub poszliśmy w ogóle w złą stronę. Czy za pana sprawą czeka Patryka Dudka także rewolucja sprzętowa? - Nie. Na chwilę obecną używamy tego, co Patryk w swoich zasobach ma. Co dalej? To zobaczymy. Zastanowimy się, czy trzeba czegoś szukać i drążyć dalej. Dudek ma złożony problem Wiem, że dopiero wszedł pan do teamu Patryka Dudka, ale czy może pan powiedzieć nieco więcej z pana perspektywy. Patryk Dudek ma problem mentalny, sprzętowy, czy inny? Pana zdaniem Patryk Dudek kiedy i gdzie popełnił błąd? Czy to przed obecnym sezonem, czy już w końcówce zeszłego sezonu? - Nie wiem, czy to on popełnił błąd. W żużlu w przekroju całego sezonu trudno powiedzieć, że ktoś popełnił błąd. Po prostu są lata dobre i gorsze. Miewałem takie i z Rickardssonem, i z Crumpem, i z Łagutą. Myślę, że w tym roku Patryk ma jeden z tych słabszych, co nie oznacza, że przyszły sezon będzie również słaby, bo za rok może mieć jeden z najlepszych sezonów. O toruńskim klubie mówi się, że ten, kto tam przychodzi, ten - oczywiście z wyjątkami - notuje zjazd formy. To może być ten czynnik? - Raczej nie, bo można spojrzeć na Emila Sajfutdinowa, który w zeszłym roku w ogóle nie jeździł, a w tym jest w doskonałej formie i zdobywa wiele punktów. Sprzęt mu fajnie jedzie, on także. Toruń to nie jest problem. Pan będzie towarzyszył Patrykowi Dudkowi incydentalnie, czy podczas każdych zawodów? - Im więcej razy będę mógł na żywo Patryka oglądać i być w jego teamie, tym więcej informacji będę w stanie wyciągnąć. Czy uda mi się coś zdziałać, czy pomóc? Będę się starał. Niektórzy zawodnicy im więcej trenują, tym gorzej się prezentują. Czy z pana perspektywy Patryk Dudek powinien jeszcze więcej trenować, czy powinien skupić się na zawodach? Myśleliście zatem o tym, by wystartować dodatkowo w jeszcze jakiejś lidze? Może Anglia, która się odradza? - Jestem za świeży w teamie, by takie zmiany sugerować. Anglia? Nie sądzę. Anglia jest taka, że jeśli ktoś tam jeździł i zna specyfikę ligi, to może wrócić i odbudować formę. Jeśli nigdy się tam nie startowało, to jest to niczym rzucenie się na głęboką wodę, bo trzeba się wszystkiego od nowa uczyć. Nie wiem jak to jest teraz, ale jak byłem tam ponad 20 lat temu, to lokalni zawodnicy byli szybcy. Nawet dobre europejskie nazwiska jadąc tam musiały się napocić, by z nimi wygrywać.