Katastrofa gwiazd polskiego milionera. Prezes 7-krotnego mistrza Polski miał rację
Jerzy Kanclerz, prezes Abramczyk Polonii Bydgoszcz, miał rację. Działacz po dwóch sezonach niepowodzeń podziękował za współpracę Duńczykowi Andreasowi Lyagerowi, stwierdzając, że z tak nierównym zawodnikiem trudno będzie mu walczyć o awans do PGE Ekstraligi. Już pierwszy mecz rozgrywek pokazał, że Kanclerz ubił świetny interes. Na swoim nowym "domowym" torze w Łodzi Lyager był pogubiony, wizualnie prezentował się znacznie gorzej od swojego następcy Aleksandra Łoktajewa. Zawiódł także Vaclav Milik. Szef Orła, milioner Witold Skrzydlewski, musiał być zawiedziony, oglądając "popisy" gwiazd drużyny.

W bydgoskim dream teamie na sezon 2025 zabrakło miejsca dla Lyagera. Duńczyk w przegranym 35:55 meczu uzbierał tylko 7 punktów z bonusem, odpalając dopiero w ostatnim wyścigu dnia, pokonując Szymona Woźniaka i Krzysztofa Buczkowskiego, przywożąc z Patrykiem Wojdyło podwójne zwycięstwo do mety. Wtedy wszystko było już pozamiatane. Najbardziej skorzystał sam zawodnik, który mógł wystawić fakturę na większą kwotę.
Żużel. Orzeł - Polonia. Andreas Lyager długo był pogubiony
Do ostatniego wyścigu Lyager miał na rozkładzie z rywali tylko Kaia Huckenbecka. Wyścigi z jego udziałem Orzeł przegrywał 1:5, 1:5, 2:4, 1:5. Katastrofa. Nie po to duńskiego żużlowca kontaktował Witold Skrzydlewski. 27-latek miał być liderem, a tymczasem zawiódł na całej linii. Owszem, z tak naszpikowanym gwiazdami zespołem trudno jest o punkty, ale Patryk Wojdyło pokazał, że da się je zdobywać.
Biznesmen z branży pogrzebowej i kwiaciarskiej (Skrzydlewski) musiał być niepocieszony, obserwując poczynania drugiego z liderów Vaclava Milika. Dorobek Czecha był jeszcze bardziej mizerny (4 punkty), jednak na torze miał kilka przebłysków, które nie zawsze przynosiły punkty. Na tle liderów Polonii obaj zaprezentowali się słabo. Mają nad czym myśleć. Lyager na pewno nie pokazał Polonii, że popełniła błąd. Wręcz przeciwnie.
Skład Orła jest zbudowany tak, że Lyager i Milik nie mogą notować takich wpadek, zwłaszcza na własnym torze. To oni powinni być liderami, a krajowa formacja, czyli Patryk Wojdyło, Robert Chmiel i Mateusz Bartkowiak powinna pełnić rolę drugiej linii. Obcokrajowcy zespołu z Łodzi otrzymają szansę do rehabilitacji już w niedzielę, 20 kwietnia w Poznaniu.