Podczas, gdy inne kluby 2. Metalkas Ekstraligi właśnie domykają kadry na sezon 2025, Unia Tarnów w niepewności musi przyglądać się tym ruchom z boku. To nie transfery są w tym momencie najważniejsze, a wyprostowanie klubowych finansów i uzyskanie licencji na start w przyszłym roku, co będzie bardzo trudnym zadaniem. Unia weźmie z rynku to, co zostanie W obliczu tej sytuacji nie ma się co łudzić, że beniaminek (jeśli w ogóle wystartuje) zbuduje skład marzeń. Działacze w Tarnowie muszą pogodzić się z tym, że będą wybierać spośród zawodników, którzy z różnych względów nie załapią się na kontrakt gdzieś indziej. W tym momencie wszystko wskazuje na to, że w Unii pozostanie Timo Lahti. Pod warunkiem uregulowania długów jest taka wola ze strony zawodnika. Wydawało się, że pewniakiem jest też Adrian Cyfer, choć ostatnio mówi się, że miał otrzymać interesującą ofertę z Polonii Piła. Pewne jest to, że Unia nie będzie rozrzucać kasy na lewo i prawo. Nie można więc wykluczyć, że ostatecznie zostanie Marko Lewiszyn, który jest tanim zawodnikiem. W klubie muszą liczyć na to, że Ukrainiec rozwinie się i będzie w stanie punktować na torach I-ligowych. Gdy idzie o pozostałe nazwiska, to jest jedna wielka niewiadoma. Z Tarnowem łączono m.in. Kennetha Bjerre, ale wiele wskazuje na to, że Duńczyk ostatecznie zostanie w Krośnie. Jak chodzi o polskich zawodników, to wybór robi się coraz mniejszy. Ciągle dostępny jest Robert Chmiel, ale i to za chwile może się zmienić. Ciekawą opcją byłby doświadczony Mateusz Szczepaniak, czy Patryk Wojdyło, który pożegnał się z Wilkami Krosno. Unia może liczyć tylko na jedno Jakkolwiek miejscowi działacze nie skleją składu, to trudno będzie o zniwelowaniu dysproporcji względem potentatów w tej lidze. Unia Leszno, Polonia Bydgoszcz, czy Stal Rzeszów będą miały dużo mocniejsze drużyny. Również zespoły z Ostrowa czy Krosna wydają się być poza zasięgiem Unii. W ciemno można więc założyć, że beniaminek tak będzie dobierał zawodników, aby zbierać ligowe punkty w meczach na własnym torze. Te mogą okazać się kluczem do ewentualnego utrzymania. Budowa sensownego składu to jedno, bo sporo prac wymaga także nawierzchnia toru, która pod koniec bieżących rozgrywek znajdowała się w fatalnym stanie.