Partner merytoryczny: Eleven Sports

Gwiazdor na wylocie. Tylko zbieg okoliczności go uratował

Kariera Jaimona Lidseya zapowiadała się znakomicie. Utalentowany Australijczyk był postrzegany jako jeden z największych talentów swojego pokolenia. Dziś jednak to tylko wspomnienia. Lidsey w niczym nie przypomina zawodnika sprzed lat, a ostatnie sezony pokazują regres mistrza świata juniorów. Gdyby nie szczęśliwy zbieg okoliczności, Lidseya prawdopodobnie nie byłoby już w PGE Ekstralidze.

Na zdjęciu: Jaimon Lidsey
Na zdjęciu: Jaimon Lidsey/Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski

Miniony sezon okazał się dla Lidseya wyjątkowo trudny. Pomimo wysokich oczekiwań, nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Jego słabsza forma przyczyniła się do tego, że GKM nie zdołał odrobić strat z pierwszego meczu ćwierćfinałowego, co uniemożliwiło awans do półfinałów. Cały sezon również nie należał do udanych, bowiem Lidsey zajmuje dopiero 33. miejsce w klasyfikacji żużlowców, z przeciętną średnią 1,56 punktu na bieg.

Przyszłość Australijczyka pod znakiem zapytania

Jaimon Lidsey może mówić o dużym szczęściu, że nadal występuje w PGE Ekstralidze. Wszystko to dzięki ruchom na rynku transferowym, które dały mu kolejną szansę. Rozważano pozostanie Jasona Doyla, który jednak zdecydował się na Krono-Plast Włókniarza Częstochowa. Powodem tego jest gwiazdorski kontrakt - pod Jasną Górą Doyle ma otrzymać blisko 2 miliony złotych za podpis oraz 15 tysięcy za każdy zdobyty punkt.

Mówi się, że działacze GKM-u sondowali także możliwość transferu Szymona Woźniaka, jednak ostatecznie Polak wybrał ofertę Polonii Bydgoszcz, co uratowało miejsce Lidseya w najlepszej lidze świata.

Oscar dla Rosjanina? Zażartował z Carlosa Alcaraza w trakcie meczu!/Polsat Sport/Polsat Sport

Ostatnia szansa na poprawę

Wydarzenia te pokazują, że los sprzyja Australijczykowi. Patrząc jednak na jego wyniki z ostatnich lat, można zastanawiać się, czy kluby postępują słusznie, trzymając Lidseya w PGE Ekstralidze.

Zarówno klub, jak i kibice oczekują od niego znacznie lepszych występów, a sam zawodnik musi udowodnić, że zasługuje na miejsce w elicie światowego żużla. Jeśli nie poprawi swoich wyników, drzwi do PGE Ekstraligi mogą się dla niego zamknąć na dobre, co, jak pokazuje przykład wielu innych żużlowców, może oznaczać, że powrót do elity będzie niezwykle trudny.

Autor: Albert Fedorowicz

Jaimon Lidsey./Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński
Na zdjęciu: Jaimon Lidsey/Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski
Jaimon Lidsey przed zawodami./Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński



INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem