Wielkie zmiany w Stali Gorzów, a to nie koniec. Kibice im tego nie wybaczą
Nie ma dnia spokoju w Stali Gorzów. Była sprawa kredytu na 6 milionów, licencji i nowych zawodników, a od tygodnia mamy burzę wokół rewolucyjnych zmian w klubie i w zarządzie. Dyrektor zarządzający i wiceprezes Patryk Broszko sprowadził do Stali Gorzów żużlowe gwiazdy, ale został wyrzucony pod zarzutem mieszania sportu z polityką. Jego miejsce zajął jednak inny polityk. A to nie koniec.

Od naszych informatorów z miasta słyszymy, że Patryk Broszko wyleciał z Gezet Stali Gorzów, bo nie pasował grupie trzymającej władzę w lokalnych strukturach Koalicji Obywatelskiej. Broszko rósł w siłę, a radni KO bali się, że z czasem stanie się na tyle mocny, że bez problemu wygra kolejne wybory na prezydenta miasta Gorzowa. I dlatego postanowili to ukrócić. W Polskę poszedł przekaz, że Broszko miesza sport z polityką, że Stal wykorzystuje jako trampolinę do kariery.
Kibice Stali Gorzów przeżyją prawdziwy wstrząs
Kibice, którzy nie lubią polityki w sporcie, przyklasnęli tej decyzji, ale teraz przeżyją prawdziwy wstrząs. A to, dlatego, że w nowej Stali polityki będzie zdecydowanie więcej niż dotychczas. I nawet nie chodzi, że miejsce Broszki w fotelu dyrektora zarządzającego zajął Łukasz Gałczyński, były wiceprezes Agencji Rozwoju Przemysłu za czasów rządów PiS (media pisały, że trafił do spółki skarbu państwa z supermarketu oferującego "wszystko dla domu"). Gałczyński miał trafić do Stali z rekomendacji udziałowca Krzysztofa Nuckowskiego. Kandydaturę podsunęli mu lokalni politycy PiS.
Poza Gałczyńskim w nowej Stali mamy Izabelę Stach, która w klubie pracowała już za kadencji prezesa Ireneusza Zmory. Regularnie też bywa na spotkaniach gorzowskich struktur KO. To też rodzi pewne spekulacje. Stach ma być dyrektorem handlowym w klubie.
Ustępujący prezes Stali Gorzów z nagrodą
Do tego wszystkiego ma dojść Dariusz Wróbel, który wciąż jest prezesem (za chwilę jego miejsce zajmie główny udziałowiec Zbigniew Głuchy), ale za chwilę ma być koordynatorem ds. sportu. On akurat nie jest bezpośrednio związany z polityką, chyba że za taką uznamy udział w strajkach i blokowanie granicy. A tak poważnie, to wybór Wróbla jest jak najbardziej polityczny. To człowiek największego udziałowca Zbigniewa Głuchego. W trudnej dla Stali chwili dał swoje nazwisko dla procesu wyciągania klubu z długu sięgającego 14 milionów złotych (jesień 2024), więc teraz dostał nagrodę.
Jak tak popatrzeć na ten nowy skład, to mamy zgrabną i politycznie przemyślaną układankę. Swojego człowieka mają PiS, KO i główni udziałowcy. I tylko miasto jest na aucie. To się nie zmieni nawet jeśli radny Piotr Paluch zamieni Piotra Śwista w fotelu trenera. Zresztą jedni mówią, że to niemożliwe, bo radny nie może ich zdaniem łączyć tych funkcji.
Stal Gorzów. Jeden dyrektor z Warszawy, drugi bez sukcesów
W każdym razie to miasto jest teraz najbardziej zaskoczone tym, jak to wszystko się poukładało. W ostatnich miesiącach ekipa Broszki zrobiła skład, ściągnęła do klubu ćwierć miliona złotych, poukładała wiele spraw i dostała "wilczy bilet". Z ratusza już płyną wieści, że ta nowa ekipa nie ma odpowiednich kompetencji.
Trudno powiedzieć, jak to się poukłada. Dyrektor Gałczyński mieszka w Warszawie. Pytanie, skąd będzie zarządzał klubem. Z kolei dyrektor Wróbel nie miał wielu sukcesów transferowych. W ostatnim oknie Broszko załatwił 5 zawodników, on tylko 3, w tym jednego, który ma być tylko i wyłącznie kevlarem. Obawy też rodzi współpraca na linii Wróbel, przyszły trener Paluch. Panowie są dobrymi znajomymi, Wróbel był sponsorem Palucha. Tu będzie trudno o obiektywną ocenę.












