Do tragicznego zdarzenia doszło we wtorek 4 października w indyjskich Himalajach. Podczas zejścia ze szczytu Draupadi ka Danda II w północnej części stanu Uttarakhand, na grupę 34 adeptów wspinaczki, siedmiu instruktorów i pielęgniarki zeszła lawina. W oświadczeniu Nehru Institute of Mountaineering przekazano, że grupa wracała ze szczytu o wysokości 5670 m.n.p.m. Lawina dopadła ich, gdy byli na wysokości 4880 m. Trwa akcja ratownicza, helikoptery mogą lądować Według najnowszych raportów wiadomo już, że ofiar śmiertelnych jest co najmniej dziewiętnaście. Ciągle poszukiwanych jest dziesięć kolejnych osób. Te, które udało się uratować, przebywają w szpitalu w pobliskim Uttarkashi. Policja potwierdziła również, że wśród kilkunastu zabitych jest znana alpinistka Savita Kanswal. - Znaleziono dziewiętnaście ciał. Dziesięć osób jest uznanych za zaginione - mówi Ridhim Aggarwal z Agencji ds. Katastrof w Uttarakhand. Złe warunki pogodowe utrudniają poszukiwania. - Akcje ratownicze zostały wznowione, ale zależą od pogody, a ta jest zła - przyznaje. CZYTAJ TAKŻE: Hinduski minister o tragedii w Himalajach Policja i indyjskie siły powietrzne zostały zmobilizowane do pomocy w poszukiwaniach. Stacja lądowania helikopterów została ustawiona w pobliżu miejsca lawiny, prawie 4900 m n.p.m., gdzie w czwartek rano pomyślnie przeprowadzono testowe lądowanie. Aakash Lalwani, jeden z ocalałych wspinaczy przyznaje, że miał szczęście. - Byliśmy 50 lub 100 metrów od szczytu z naszymi instruktorami, kiedy nagle uderzyła nas lawina - powiedział Lalwani, cytowany przez dziennik Hindustan Times. - Stało się to w kilka sekund i zostaliśmy wrzuceni do szczeliny. Udało nam się. To dzięki instruktorom żyjemy - uważa.