W ubiegłym tygodniu Gauff miała napięty grafik. Grała w Roehampton eliminacje do turnieju głównego Wimbledonu i równocześnie zdawała egzaminy. Nie opuszczała budynku klubowego, tylko na miejscu via Internet, zaliczyła kolejny przedmiot. Wcześniej wykonała sportowe zadanie. Pokonała Belgijkę Greet Minnen 6:1, 6:1 i zapewniła sobie awans do Wimbledonu. Jest najmłodszą zawodniczką, która przeszła eliminację w erze Open, formule wprowadzonej w 1968 roku. Nauka na kortach Naukę Gauff traktuje równie poważnie jak tenis. Mówi, że musi mieć plan B na wypadek, gdyby coś nie wyszło z grą na zawodowych kortach. Nie tak dawno podczas turnieju na Florydzie poprosiła sędziego by przesunął jej mecz na później, bo rano musi odbyć lekcję przez FaceTime. Nawet teraz w czasie Wimbledonu uczy się, odrabia prace domowe. - Nie są skomplikowane. Uczenie się jest dla mnie łatwą rzeczą, ale trochę mnie stresuje. Jestem perfekcjonistką i nie chciałabym czegoś robić źle - opowiada. Pod tym względem przypomina trochę najlepszą polską zawodniczkę - Igę Świątek. Warszawianka też na turnieje zabiera ze sobą książki. Uczy się, zalicza egzaminy w jednej ze szkół prywatnych na Mokotowie. - Nauczyciele mi bardzo pomagają, ale nie mam taryfy ulgowej - mówiła w rozmowie z Interią. Świątek również opowiadała, że i na korcie i w szkole stara się być najlepszą, perfekcjonistką. Jak widać umiejętne połączenie nauki ze sportem, to droga do sukcesu. Żądza zwycięstw Jest jeszcze jedna rzecz, która łączy obie zawodniczki. W ubiegłym roku obie wygrały turnieje wielkoszlemowe juniorek. Gauff zwyciężyła w Roland Garrosie, Świątek w Wimbledonie. Amerykanka dokonała tego mając zaledwie 14 lat i 2 miesiące, a Polka w wieku 17 lat. Gauff nie jest jednak najmłodszą zwyciężczynią turnieju Wielkiego Szlema juniorek. W 1993 roku Szwajcarka Martina Hingis dokonała tego mając zaledwie 12 lat i osiem miesięcy. Gauff wróży się podobną karierę co Hingis, choć chętniej porównuje się ją do sióstr Williams. Ta sama atletyczna sylwetka i tenis oparty na walorach fizycznych. Dopiero teraz jej trenerzy próbują zwrócić uwagę na aspekty techniczne i poprawę gry przy siatce. - Najgorszą karą dla niej jest 10 minutowy trening woleja - przyznaje w rozmowie z dziennikiem "L’Equipe" prowadzący ją od kwietnia francuski trener Jean-Christophe Faurel. Nastoletnia Amerykanka najbardziej wyróżnia się jednak żądzą zwycięstw. Nawet na treningach w grze na punkty, musi wygrywać. To ją motywuje do pracy. Lubi też system kar i nagród. Kiedy gra "na małe kara" z ojcem albo trenerem i przegrany musi wykonać 10 "kangurków" niemal zawsze zwycięża. - To jej się podoba - mówi Faurel. Kulturę zwycięstw zaszczepili córce rodzice, byli sportowcy. Ojciec Corey Gauff jest byłym koszykarzem uniwersytetu w Atlancie, matka Candi uprawiała lekkoatletykę, była sprinterką na uniwersytecie we Florydzie. Tenis wybrali świadomie. Idolką rodziców i córki od zawsze są siostry Williams. Ojciec Cori kierował się w tenisowym wychowaniu dziecka zasadami, które przy szkoleniu wprowadził Richard Williams. Najważniejsza z nich brzmi prosto - wygrywać. - Kiedy ją pierwszy raz zauważyłem w wieku 10 lat, to było najbardziej widoczne, ta skłonność do nieustannej rywalizacji - wspomina trener Sereny Williams Patrick Mouratoglou. Milion dolarów z kontraktów Ta mentalna umiejętność doprowadziła ją już w tak młodym wieku do wygranej w juniorskim Roland Garrosie, do pierwszych punktów zdobytych do rankingu WTA (w marcu na Florydzie), do przejścia kwalifikacji Wimbledonu. Gauff zajmuje dziś 313. miejsce w WTA. Jak na 15-latkę to świetny i obiecujący wynik. Ten potencjał dostrzegają sponsorzy. Wartość kontraktów reklamowych nastoletniej Amerykanki to na dziś milion dolarów. Gauff ma zawarte umowy z: Barillą, New Balance i Headem. A to pewnie dopiero początek. W 1. rundzie Wimbledonu Gauff pokonała Venus Williams 6:4, 6:4. Na każdym kroku młoda tenisistka podkreśla wielki szacunek, jakim darzy zwyciężczynię siedmiu turniejów wielkoszlemowych, w tym pięciu na trawiastych kortach Wimbledonu. Mimo większej skali trudności wolała zagrać z tą mistrzynią współczesnego tenisa niż z kwalifikantką, co dawałoby jej więcej szans na awans do następnej rundy. - Jest podekscytowana, spełnia swoje marzenia, ale wychodzi na kort nie po to, żeby się uczyć, ale wygrać - zapowiadał Faurel. I miał rację. "Nie wiem, jak mam się czuć" - powiedziała 313. w rankingu WTA 15-latka, która po meczu się rozpłakała na krześle. "To był pierwszy raz, kiedy płakałam po spotkaniu, które wygrałam!" - dodała. Wyniki 1. rundy gry pojedynczej kobiet: Cori Gauff (USA) - Venus Williams (USA) 6:4, 6:4 Olgierd Kwiatkowski