- Jeśli miałabym coś zmieniać w obowiązujących przepisach, to byłoby to właśnie to. Gdyby trzeba było zapłacić za taką przerwę 2,5 tys. dolarów, to okazałoby się, kto tak naprawdę jej potrzebuje, a kto nie - podkreśliła rozstawiona w Nowym Jorku z numerem piątym Szarapowa. Nieraz pojawiały się już opinie na temat kontrowersji związanych z korzystaniem przez tenisistów z pomocy turniejowego lekarza podczas meczów. Część zawodników stosowała to jako możliwość dodatkowego odpoczynku lub próbę wytrącenia przeciwnika z rytmu. W półfinale turnieju WTA w Cincinnati z udziałem Szarapowej o przerwę poprosiła po przegraniu drugiego seta Ana Ivanović. Serbka, która tłumaczyła się zawrotami głowy, wygrała później mecz w trzech partiach. Rosjanka zapewniła jednak, odnosząc się do tego wydarzenia, że nigdy nie miała nic przeciwko takim przerwom. - Nie pamiętam, bym została pokrzywdzona w takiej sytuacji i czuła się jej ofiarą - zapewniła szósta rakieta świata, która w środę rozegra w Nowym Jorku mecz drugiej rundy z Rumunką Alexandrą Dulgheru.