Na ten wieczór w Domu Polski czekały setki kibiców. W poprzednich dniach to miejsce w Lasku Bulońskim cieszyło się sporym zainteresowaniem fanów, ale w sobotę padł absolutny rekord. - Widzimy jak schodzą bilety, dziś będą tłumy - zapowiadali organizatorzy już około południa. Powód był jeden - przyjazd brązowej medalistki Igi Świątek. W Domu Polskim pojawiła się ok. przed godz. 20. Już wcześniej dokładnie ustalono którędy wejdzie, gdzie rozda autografy, gdzie spotka się z mediami. Gdy weszła do sali wypełnionej kibicami, poniosło się głośne: "Iga Swiątek, Iga Świątek!". - Czuję się co najmniej jak Taylor Swift - zaczęła swoje przemówienie Światek, czym rozbawiał wszystkich zebranych. - Nie spodziewałam się takiego przyjęcia i dziękuje bardzo, że wspieracie wszystkich naszych sportowców. To wspaniałe, że przez cały turniej byliście z nami przed telewizorami i i na trybunach. Pierwszy raz podczas igrzysk miałam takie wsparcie i to jest naprawdę piękne, było wspaniale - dodała. Polka zdobyła pierwszy medal olimpijski w historii polskiego tenisa. Długo szła jak burza, tracąc tylko jednego gema. W półfinale przegrała jednak z Chinką Qinwen Zheng i miała niespełna dobę, by przygotować się mentalnie do meczu o brązowy medal. Zagrała w nim z dużą pewnością siebie i pokonała Annę Schmiedlovą. Radosław Piesiewicz, prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego: - Bardzo chcieliśmy ci podziękować, jesteśmy bardzo dumni. Dziękujemy za całego serca. Z Paryża Piotr Jawor