Adam Małysz potwierdza przykre wieści. Takiego koszmaru się nie spodziewali. "Dół domu był zalany"
Adam Małysz potwierdził, że w wyniku ulewy galeria z jego trofeami została całkowicie zalana. Głos zabrała też żona. "To był koszmar! Pierwsza styczność z żywiołem... potem było tylko gorzej!" - relacjonowała krótko. Teraz były skoczek potwierdza, że doszło do dość sporych strat. Wylicza, że zniszczona została m.in. część kombinezonów. Ujawnia również, jak wyglądała walka z sytuacją, którą wcześniej trudno było im wcześniej sobie wyobrazić.

Po latach kariery pełnej sukcesów Adam Małysz nie zrezygnował z działania na rzecz polskich skoków narciarskich. W 2016 roku został dyrektorem koordynatorem ds. skoków narciarskich i kombinacji norweskiej, a po siedmiu latach przejął schedę po Apoloniuszu Tajnerze i został prezesem federacji.
Poza tym zainwestował też w bardziej lokalne propagowanie swojej dyscypliny. W rodzinnej Wiśle założył Galerię "Sportowe Trofea Adama Małysza", w której zgromadził nagrody i pamiątki zebrane na przestrzeni wielu lat wyczynowego uprawiania sportu. Znalazły się tam m.in. medale z zimowych igrzysk olimpijskich, krążki z mistrzostw świata i różne elementy prezentujące wyposażenie skoczków.
Niestety, niedawno część ekspozycji została zniszczona przez szalejący żywioł.
Z powodu silnych opadów deszczu, które nawiedziły całą Wisłę w ubiegły weekend, moja Galeria Sportowych Trofeów została całkowicie zalana. Obecnie staramy się naprawić szkody wyrządzone przez powódź, aby jak najszybciej móc się dla Was ponownie otworzyć. Przepraszamy za utrudnienia
Teraz, w rozmowie z WP SportowymiFaktami, potwierdza. Straty są trudne do oszacowania, ale już teraz widać, że sprawa jest poważna.
Koszmar u Małyszów. "Trudno jest oszacować straty"
Z słów Adama Małysza wynika, że na razie nie wyliczono jeszcze konkretnych finansowych strat. Tym ma zająć się rzeczoznawca. "Natomiast trudno jest oszacować straty, bo najważniejsze trofea były na podwyższeniach. Gabloty są podniszczone, ale na szczęście medale i puchary nie" - wyjaśnia.
Trzeba było wyrzucić część kombinezonów, które wisiały do ziemi i nasiąkły wodą. Były nie do odratowania. Poza tym ucierpiały buty narciarskie, ale być może uda się doprowadzić je do takiego stanu, by dalej mogli oglądać je odwiedzający muzeum.
Galeria jest z powrotem otwarta. By tak się stało, prezes PZN i jego ekipa pracowali dniami i nocami. "Dół domu był zalany. Przyszli znajomi córki i zięcia, ludzi do pracy było naprawdę dużo. Praca była intensywna, do teraz nie mogę swobodnie poruszać rękami" - wspomina Małysz.
Wcześniej głos zabrała jego żona, Izabela.
To był koszmar! Pierwsza styczność z żywiołem... potem było tylko gorzej!











