Tak Lewandowski został potraktowany przez sąsiadkę. Po latach wyszło na jaw
Robert Lewandowski, dziś globalna gwiazda futbolu i kapitan piłkarskiej reprezentacji Polski, też miewał w młodości chwile niepewności. W najnowszej książce Sebastiana Staszewskiego ujawniono nieznane jak dotąd historie z życie "Lewego". O jednej z nich Sebastian Staszewski opowiedział w "Halo tu Polsat".

Robert Lewandowski od lat uchodzi za jednego z najwybitniejszych piłkarzy świata. To kapitan reprezentacji Polski, zwycięzca Ligi Mistrzów i jeden z najskuteczniejszych napastników w historii futbolu. Już sam jego transfer w 2022 roku do FC Barcelona, jednego z najbardziej prestiżowych klubów globu, umocnił jego status globalnej gwiazdy.
W Hiszpanii media z równym zainteresowaniem śledziły jego boiskowe popisy, jak i nowe pasje jego żony, Anny Lewandowskiej, która odkryła tam miłość do tańca - szczególnie pełnej temperamentu bachaty. Każdy ich ruch, gest i decyzja budziły emocje, bo rodzina Lewandowskich od dawna rozgrzewa wyobraźnię kibiców i dziennikarzy.
Nic więc dziwnego, że duże poruszenie wywołała premiera nieautoryzowanej biografii Roberta Lewandowskiego autorstwa Sebastiana Staszewskiego, która ukazała się 7 listopada. Książka obiecywała rzucić nowe światło na drogę piłkarza do sukcesu, a jej fragmenty natychmiast trafiły na pierwsze strony portali sportowych i plotkarskich. Sam Staszewski w sobotnim wydaniu "Halo tu Polsat" przybliżył kilka historii, które nie były dotąd znane opinii publicznej. Wśród nich znalazła się anegdota, która zaskoczyła nawet najbardziej zagorzałych fanów Lewandowskiego.
Nie do wiary, jak sąsiadka potraktowała Roberta Lewandowskiego. Jej rodzina do dziś się z tego śmieje
Autor opowiedział, że młody Robert, jeszcze przed wielką karierą, zebrał się na odwagę, by zapytać swoją sąsiadkę, czy pójdzie z nim na studniówkę. Takiej odpowiedzi koleżanki zza płotu chyba jednak się nie spodziewał. "Jedną z takich fajnych historii, która nie była wcześniej absolutnie znana, jest ta, jak Robert prosił swoją sąsiadkę o pójście na studniówkę. Ona mu odmawia, bo uznawała wtedy, że to już takie romantyczne wyjście, a traktowała go jak swojego brata. Dała wtedy Robertowi kosza" - wyznał Staszewski.
Autor książki podkreślił, że historia nigdy wcześniej nie ujrzała światła dziennego, a on sam dowiedział się o niej, rozmawiając z siostrą bohaterki. Co więcej, rodzina dziewczyny do dziś żartuje, że była to jedyna okazja, by iść na studniówkę z Robertem Lewandowskim - i że przepadła bezpowrotnie.













