Polacy w efektownym stylu przeszli przez fazę grupową czempionatu - w pięciu meczach stracili tylko seta. Oddali go Estończykom, a potem pokonali gładko 3:0 Holendrów, Czechów, Czarnogórców i Ukraińców. - Myślę, że dopiero w drugiej fazie rywalizacji czekają ich bardziej wymagający przeciwnicy. To nie tak, że pozostałe zespoły w gr. D były tak słabe, ale po prostu my jesteśmy bardzo mocni. Po pierwszym etapie turnieju wiemy, że mamy 14 gotowych do gry siatkarzy. Prezentujemy dobrą siatkówkę i jesteśmy w gronie faworytów - zaznaczył Prygiel. Jego zdaniem miarodajny sprawdzian formy podopiecznych Vitala Heynena czeka dopiero, gdy trafią na Francuzów, Włochów, Serbów lub Rosjan. - To są mocne zespoły, ale i tak my będziemy faworytem. To czołówka, ale ją również dystansujemy. Jakikolwiek inny wynik niż złoto będzie zaskoczeniem. Oczywiście, to jest sport i wszystko się może zdarzyć, jeden mecz może nie wyjść. Ale mamy argumenty sportowe, by zagrać w finale - ocenił. W 1/8 finału mistrzów świata czeka w sobotę w Apeldoorn pojedynek z Hiszpanami. - Nie sądzę, by oni akurat sprawili więcej kłopotów Polakom niż wcześniejsi rywale. Można powiedzieć, że będzie to dla nich taki kolejny sparing. Tak jak mówiono już, nie bez powodu sztab szkoleniowy "Biało-Czerwonych" zdecydował się na brak meczów kontrolnych przed ME - zwrócił uwagę trener Cerrad Czarnych Radom. W przypadku zwycięstwa nad ekipą z Półwyspu Iberyjskiego Polacy o półfinał zagrają z Niemcami lub ponownie z "Pomarańczowymi". - Co prawda mówi się, że w siatkówce jeden zawodnik nie jest w stanie sam wygrać spotkania, ale ten niesamowity Nimir Abdel-Aziz potrafi to zrobić. Mimo to sądzę, że lepsi w tej parze będą Niemcy. Stać ich na to, mają większy potencjał sportowy - podsumował Prygiel, który w latach 1996-2007 zaliczył 136 występów w "Biało-Czerwonych" barwach. Chwilę zastanawiał się nad odpowiedzią na pytanie, w którym elemencie gry widzi u Polaków największe możliwości poprawy. - Ciężko się do czegoś przyczepić. Popełniają mało błędów, ale i mało zdobywają punktów bezpośrednio z zagrywki. Z drugiej strony dobrze funkcjonuje blok, więc może - mając to na uwadze - trener Heynen uznał, że nie trzeba ryzykować serwisem - analizował były siatkarz. ME to pierwszy turniej rangi mistrzowskiej, podczas której biało-czerwonych wsparł Wilfredo Leon. Pochodzący z Kuby zawodnik 24 lipca zakończył karencję i od tej pory może oficjalnie występować w polskiej ekipie. W ostatnich tygodniach wielu ekspertów zwracało uwagę na braki w porozumieniu słynnego przyjmującego z rozgrywającymi. - Podczas Memoriału Huberta Wagnera rzeczywiście wyglądało to nie najlepiej i obecnie widać postęp. Leon jest specyficznym zawodnikiem jeśli chodzi o wystawę. Trzeba też pamiętać, że nie jest on zbawieniem dla naszej reprezentacji tylko cennym dodatkiem. W Perugii co druga piłka idzie do niego, u nas jest znacznie więcej opcji, atak jest rozłożony na większą liczbę zawodników - zaznaczył trener radomian. Agnieszka Niedziałek