Spotkanie, którego stawką jest najniższe miejsce na podium, nazywane jest finałem pocieszenia. W tym czempionacie Starego Kontynentu zmierzyli się w nim Polacy i Francuzi - dwie drużyny, które wiele osób przed turniejem oraz w jego trakcie, widziało w decydującym pojedynku. Mistrzowie świata z ubiegłego roku w sobotę wygrali w Paryżu z "Trójkolorowymi" 3:0. - Mieliśmy jeden dzień na przetrawienie tego bagna (czwartkowej porażki w półfinale - red.). Na pewno trochę nam to pomogło, bo gdybyśmy grali dzień po dniu, to pewnie byśmy gorzej weszli w ten mecz i słabiej byśmy zagrali - ocenił Drzyzga. Zaraz potem dodał, że być może "bagno" nie jest tu właściwym słowem. - Ale mieliśmy czas, by przetrawić porażkę, która się zdarzyła w półfinale, a która przytrafiła nam się dlatego, że my słabo zagraliśmy, a nie Słowenia zagrała kapitalnie - zaznaczył. Rozgrywający "Biało-Czerwonych" był najbardziej krytykowanym zawodnikiem z ekipy Vitala Heynena po meczu w Lublanie. Dotarły do niego negatywne opinie na temat jego gry w tym spotkaniu. - To normalna rzecz. Nie potrzebuję jednak żadnej krytyki od was, dziennikarzy. Gram w siatkówce i wiem, że półfinał zagrałem po ludzku słabo i tyle. Nie załamię się dlatego, że taki mecz mi się przydarzył. Cieszę się, że dziś już było normalnie - podkreślił. W skali od 1 do 10 wartość tego brązu ocenił na 7. Zaznaczył, że czuje z powodu wywalczenia go małą satysfakcję. - Nieczęsto zdobywamy medale co roku. Przeważnie było tak, że pierwszy rok był super, a potem kilka lat posuchy. Cieszę się, bo jednak dotychczas w siatkówce co roku "nie trzepaliśmy" tych medali. Teraz jest inaczej. Ta grupa jest bardzo solidna, mocna. Niestety, przytrafiają nam się i pewnie będą jeszcze przytrafiać gorsze mecze. Oby zdarzały nam się trochę później niż w półfinale. Ale już nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Chcieliśmy wygrać finał, a najpierw w nim być. Cieszmy się z tego brązu, bo lepiej skończyć ostatni mecz zwycięstwem niż porażką. Każdy chciałby wygrać złoto, ale jest tylko jeden taki medal, a jeszcze kilka dobrych ekip - podsumował. Z Paryża Agnieszka Niedziałek