"Naszym celem zawsze jest bowiem złoty medal. Niedługo jednak na pewno będę szczęśliwy, gdy będę sobie przypominał, jak wielu kibiców przychodziło na nasze mecze w Lublanie i jak wielu z nich dotarło teraz za nami do Paryża" - dodał Urnaut.Słoweńcy to rewelacja turnieju. W ćwierćfinale odprawili z kwitkiem obrońców mistrzowskiego tytułu Rosjan, a w półfinale pokonali mistrzów świata Polaków.Podopieczni Alberto Giulianiego bardzo dobrze rozpoczęli finałowy pojedynek z Serbią. Pierwszego seta zagrali koncertowo i wygrali 25:19. Wydawało się, że są w stanie sprawić kolejną niespodziankę. Serbowie jednak się przebudzili. W kolejnych trzech partiach wyraźnie dominowali na boisku, zdobywając po raz drugi w historii złoty medal mistrzostwo Europy. Słoweńcy powtórzyli sukces sprzed czterech lat."Fani byli dla nas najważniejszym elementem tego turnieju. Nieco pechowo złożyło się, że musieliśmy zmienić halę akurat na finał. Półfinał jest w końcu nazywany "małym finałem", a my po nim musieliśmy ruszyć w podróż. Gra zaczynała się niejako od nowa, trzeba było zregenerować się psychicznie i fizycznie. Byliśmy już trochę zmęczeni. Dobrej gry wystarczyło na pierwszego seta, a potem siła była po stronie rywali. Ich blok był dla nas nie do przejścia" - podkreślił Urnaut, który zapisał na swoim koncie 10 puntów.Serbów do triumfu poprowadził duet Aleksandar Atanasijević i Urosz Kovaczević. Pierwszy z wymienionych zdobył 22 pkt, a drugi 20. Kovaczević został wybrany najlepszym zawodnikiem turnieju.