To nie była całkowita dominacja. Gospodarze, którzy mieli w nogach trudny pięciosetowy pojedynek z Serbami w piątek, byli długimi okresami wymagającym rywalem, ale w kluczowych momentach to Polacy przechylali szalę na swoją korzyść. Podopieczni Vitala Heynena byli jednym z głównych faworytów całego turnieju i aż do półfinału utwierdzali w tym swoich kibiców. W drodze do "czwórki" stracili zaledwie jednego seta, i to w pierwszym meczu. Mistrzów świata zatrzymali jednak Słoweńcy, którzy pokonali ich w czwartek 3:1. "Biało-Czerwoni" nie kryli rozczarowania utratą szansy na tytuł, ale też zapewniali, że w sobotę nie braknie im mobilizacji. I nie zabrakło. - Z brązowego krążka też będę się cieszył, bo jeszcze nie mam w dorobku żadnego medalu ME. Mieliśmy przywieźć złoty, nie udało nam się. Mamy jeszcze przed sobą jedno spotkanie i chcemy zakończyć turniej zwycięstwem - mówił Mateusz Bieniek. Co to oznacza? Kolejny medal mistrzostw Europy dla polskiej ekipy. Po raz ostatni Polacy stali na podium czempionatu Starego Kontynentu w 2011 roku. Wówczas również wywalczyli brąz. Mistrzami Europy zostali raz - 10 lat temu. W dorobku mają też pięć srebrnych medali (1975, 1977, 1979, 1981 i 1983) i dwa brązowe (1967, 2011). Po meczu Polacy zmienili plany. Nie będą czekać na zakończenie niedzielnego finału, a już tego dnia - a nie w poniedziałek - większość z nich uda się do Japonii na Puchar Świata. I set Mecz zaczął się od mocnego uderzenia. Dosłownie. Ngapeth posłał asa serwisowego, a potem jeszcze gospodarze zdobyli dwa punkty po jego zagrywce. Początek był zły w wykonaniu naszej drużyny. Polacy nie mogli znaleźć swojego rytmu, rywale punktowali bez litości. Nawet gdy wydawało się, że punkty dla nas są pewne, piłka lądowała na aucie, jak po ataku Bieńka. Francuzi też jednak zaczynali się mylić. Z pięciu punktów straty zrobiły się szybko dwa. Dobrze zbijał Muzaj, skutecznie kiwał też Kubiak. Do tego zawodził as Francuzów - Boyer. Ale cały czas gospodarze mieli małą przewagę. Z naszej strony ważne punkty zdobywał Wilfredo Leon, który trochę przebudził się po słabszym początku. Po znakomitym bloku Bieńka Polacy po raz kolejny złapali kontakt (15:16). To była walka punkt za punkt, choć nasi siatkarze jeszcze w tym meczu nie prowadzili. Dwa ataki Muzaja i Leona doprowadziły jednak do remisu (19:19), a chwilę potem Polacy po raz pierwszy wyszli na prowadzenie. W ważnym momencie Boyer zepsuł zagrywkę, a Kubiak piekielnie mocno zaatakował, dając drużynie dwa punkty przewagi. Francuzi jednak wyrównali. Atak Kubiaka został wybroniony, a Ngapeth znalazł dziurę w polskim bloku. Za drugim razem już mu się nie udało, został zablokowany, a gospodarzom brakło asekuracji. Przy stanie 24:24 Francuzi jeszcze wybronili zbicie Leona, ale wobec Kubiaka byli już bezradni. Wilfredo zakończył za to seta, mimo że desperacja rywali była ogromna. Po trzecim ataku wreszcie się udało. 1:0 dla Polski! II set Drugą partię Francuzi znowu zaczęli lepiej. Przebudził się Boyer, choć on też został zatrzymany w spektakularny sposób przez polski blok złożony z Kubiaka i Bieńka (4:5). Szkoda było jednak co najmniej dwóch punktów z początku tego seta, które Polacy stracili przez brak porozumienia we własnych szeregach. Po ataku Le Goffa gospodarze wyszli na dwupunktowe prowadzenie. Atak Leona, a chwilę potem blok Nowakowskiego i Kubiaka dał nam pierwszy remis w tej partii (10:10). Na krótko. Także dlatego, że ataki Ngapetha były piekielnie mocne. Nawet gdy udało się wybronić jeden (Zatorski), to Francuz zaraz nie dawał za wygraną. Już skutecznie. Mimo to, wyszliśmy na prowadzenie. As serwisowy Kubiaka był znakomity, zbicie Leona również. Zaczęliśmy znowu grać "swoją" siatkówkę. Mieliśmy dwa punkty przewagi, a gdy Francuzi ją zmniejszyli, do akcji wkroczył Nowakowski. Francuscy gracze nie zamierzali się jednak poddawać. Doprowadzili do remisu 19:19, a wyluzowany Ngapeth zdobył kolejny punkt, bo okazało się, że nie było dotknięcia siatki po stronie gospodarzy. Vital Heynen poprosił o przerwę, mając świadomość, że to kluczowy moment seta. Po niej niezwykle ważne dwa punkty zdobył - także sprytem - kapitan Michał Kubiak. 23:21! A potem był jeszcze pojedynczy blok. To był znakomity okres gry naszego zawodnika. Francuzi wybronili jeszcze pierwszą piłkę setową po ataku Muzaja, ale przy "bombie" Bieńka nie byli w stanie już nic zrobić. 2:0! Jesteśmy o krok od medalu ME. III set Teraz to my dobrze rozpoczęliśmy. Również psychologicznie, bo Wilfredo nie dotknął siatki - co udowodnił challenge - i było 3:1. On też zdobył kolejny punkt. A Francuzi popełniali błędy. Zepsuli już trzynaście zagrywek. My z kolei graliśmy swoje. Przy ataku Leona ze środka, francuski blok został bezbłędnie rozprowadzony. Kontrolowaliśmy grę, ale Francuzi nie pozwalali nam zbyt daleko odjechać. Najwyżej na dwa punkty, a najczęściej na jeden. Akcja zakończona zbiciem Nowakowskiego znowu była znakomita. Polacy wyszli na trzypunktowe prowadzenie (14:11, 15:12). Francuzi znowu zmniejszyli stratę i wtedy pojawiła się chwila niepewności, bo z bólu zaczął zwijać się Michał Kubiak. Na szczęście nic poważnego się nie stało. Kapitan wrócił do gry, a Polacy do "bezpiecznego" prowadzenia (18:15, 19:16). W końcówce Polacy kontrolowali przebieg gry i nie dali sobie wydrzeć zwycięstwa. Polska - Francja 3:0 (26:24, 25:22, 25:21) Polska: Drzyzga, Muzaj, Bieniek, Nowakowski, Kubiak, Leon, Zatorski (libero) Francja: Toniutti, Boyer, Le Roux, Le Goff, Clevenot, Ngapeth, Grebennikov (libero).