W zgodnej opinii fachowców Polacy nie mają z kim przegrać w fazie grupowej ME. Pierwsze spotkanie Orłów pokazało jednak, że lekko, łatwo i przyjemnie na pewno nie będzie. Mistrzowie świata musieli sporo się natrudzić, żeby złamać opór Estończyków. "Biało-Czerwoni" wygrali 3:1. W niedzielę teoretycznie czekało ich najtrudniejsze zadanie w tej fazie turnieju. "Oranje" budują zespół, który ma nawiązać do lat świetności holenderskiej siatkówki. Poza tym grali u siebie i chcieli pokazać się swoim kibicom z jak najlepszej strony. Mistrzowie świata pokazali im, że czeka ich dużo pracy, żeby wrócić do europejskiej czołówki. Podopieczni Heynena nie dali Holendrom żadnych szans. Przewaga naszego zespołu od początku do końca nie podlegała dyskusji. I set Niemal komplet widzów na trybunach hali w Rotterdamie. Dużo polskich kibiców, którzy razem z fanami "Oranje", tworzą wspaniałą atmosferę. Na taki wyjściowy skład zdecydował się Vital Heynen: Piotr Nowakowski, Maciej Muzaj, Wilfredo Leon, Fabian Drzyzga, Michał Kubiak, Mateusz Bieniek, Paweł Zatorski (libero). Po raz pierwszy na tym turnieju zagrał Leon. Mocne otwarcie w wykonaniu Polaków, którzy świetnie grali blokiem. Efektowna zwłaszcza była pojedyncza "czapa" Macieja Muzaja na 3:0. Widać wyraźnie duży stres w poczynaniach Holendrów. Ich akcje były szarpane, sporo w nich niedokładności, a nasz zespół wykorzystał to z zimną krwią. Fabian Drzyzga często grał środkiem dzięki dobremu przyjęciu. Rywale nie mogli znaleźć sposobu na zatrzymanie Piotra Nowakowskiego i Mateusz Bieńka. Asa serwisowego dołożył jeszcze Leon, dając Orłom prowadzenie 9:5. Holendrzy odrobili część strat. Pogoń "Oranje" zaczęła się od nieudanego ataku Leona. Sędziowie początkowo przyznali punkt Polsce, ale Piazza poprosił o challenge, który wykazał, że piłka wylądowała poza boiskiem. Chwilę później asa posłał Nimir Abdel-Aziz i zrobiło się tylko 11:13. Mistrzowie świata odbudowali bezpieczną przewagę za sprawą prostych błędów rywali. Nieporozumienie w ich szeregach skończyło się atakiem w siatkę Fabiana Plaka (18:14 dla Polski). Irytację Heynena wzbudzało sporo popsutych zagrywek po naszej stronie. Na szczęście Holendrzy rewanżowali się tym samym. W końcówce skrzydła w ataku rozwinął Leon. Kubańczyk z polskim paszportem zdobył ważne punkty z trudnych piłek. Ostatnie punty w tej partii podarowali Orłom rywale. Konkretnie Marten Van Garderen, który najpierw nie poradził sobie z zagrywką Muzaja, a chwile później zaatakował daleko w aut. II set Początek drugiej partii był wyrównany. Polacy największe problemy mieli z Abdelem-Azizem, który miał wysoką skuteczność w ataku. Kapitan "Oranje" radził sobie z podwójnym i potrójnym blokiem "Biało-Czerwonych". Do remisu 6:6 doprowadził asem Michael Parkinson. W końcu sposób na Abdel-Aziza znalazł Kubiak. W pojedynku na siatce kapitanów lepszy okazał się nasz zawodnik, który sam zatrzymał atak Abdel-Aziza (9:7). Mistrzowie świata "odskoczyli" na trzy punkty, kiedy "gwoździa" w boisko Holendrów wbił Leon (14:11). Holendrzy w dalszym ciągu psuli mnóstwo zagrywek. Czasami jednak udało im się sprawić kłopoty naszym siatkarzom. Paweł Zatorski przyjął serwis na szósty metr i Drzyzga zmuszony został do wystawienia wysokiej piłki do Muzaja. Nasz atakujący został zablokowany i przewaga Orłów stopniała do jednego punktu (16:15). "Biało-Czerwoni" szybko ostudzili zapał rywali. Kolejne trzy punkty z rzędu padły łupem naszego zespołu. W roli głównej wystąpił Muzaj (20:15). Zadowoleni z wysokiego prowadzenia pozwalali sobie na fajerwerki techniczne, jak wystawa Drzyzgi sposobem dolnym na krótką do Bieńka. Przewaga Orłów nie podlegała dyskusji. Drugą partię wygrali pewnie 25:18, a ostatni punkt był dziełem rezerwowego Marcina Komendy. Zagrywka utalentowanego rozgrywającego okazała się za trudna dla "Oranje". III set Jeden set dzielił Polaków od odprawienia z kwitkiem teoretycznie najgroźniejszego rywala w grupie. Trzeba było jednak postawić kropkę nad "i". Holendrzy jednak nie zamierzali ułatwiać zadania naszej drużynie. Nie do zatrzymania był Abdel-Aziz. To kapitan "Oranje" poderwał swoich kolegów do walki. Gospodarze prowadzili już 9:6 i wtedy o przerwę poprosił Vital Heynen. Selekcjoner Orłów miał sporo uwag do Drzyzgi, którego ostatnie wybory nie były zbyt udane, bo wystawiał piłkę na blok przeciwników. Holendrzy uwierzyli, że mogą jeszcze napsuć krwi mistrzom świata. Grali odważnie, bez kompleksów i trzymali Polaków na bezpieczny dystans. Na szczęście "Biało-Czerwoni" dosyć szybko odrobili straty. Świetną passę Polacy zanotowali przy zagrywce Bieńka. Szczelnego bloku Orłów nie potrafili sforsować Holendrzy. Nawet Abdel-Aziz. Efektowny był zwłaszcza pojedynczy blok Leona na kapitanie "Oranje". Polacy zdobyli pięć punktów z rzędu - do 10:12 doprowadzili do 15:12. Naszą serię przerwał w końcu Abdel-Aziz. To był kluczowy moment tego seta. Od tej chwili Polacy w pełni dominowali na boisku. Mecz zakończyli elementem, który przyniósł im dużo punktów w tym pojedynku - blokiem. W drugim niedzielnym spotkaniu "polskiej" grupy Czesi pokonali Estończyków 3:0 (25:18, 34:32, 28:26). Kolejnym rywalem naszego zespołu będą właśnie nasi południowi sąsiedzi. Spotkanie odbędzie się w poniedziałek. Początek o godz. 20.00. RK Polska - Holandia 3:0 (25:19, 25:18, 25:19) Polska: Piotr Nowakowski, Maciej Muzaj, Wilfredo Leon, Fabian Drzyzga, Michał Kubiak, Mateusz Bieniek, Paweł Zatorski (libero) oraz Damian Wojtaszek (libero), Marcin Komenda, Dawid Konarski Holandia: Marten Van Garderen, Thijs Ter Horst, Fabian Plak, Nimir Abdel-Aziz, Gijs Van Solkema, Michael Parkinson, Just Dronkers (libero) oraz Wessel Keemink, Gijs Jorna, Robert Andringa (libero), Sjoerd Hoogendoorn