Polska reprezentacja w doskonałym stylu awansowała do strefy medalowej ME, wygrywając w poniedziałkowym ćwierćfinale z Niemcami 3:0. Grabowski ocenił, że "Biało-Czerwoni" byli o dwie klasy lepsi. - To teoretycznie był najtrudniejszy z dotychczasowych rywali, a tylko w jednym secie przekroczył barierę 20 punktów. To o czymś świadczy. Doczekaliśmy się takich czasów w historii polskiej siatkówki, że nasz zespół wybija się zdecydowanie ponad czołówkę europejską. Brak złotego medalu byłby dużą niespodzianką, ale dmuchajmy mimo wszystko na zimne, bo walka jeszcze przecież trwa. Tytuł jest blisko, ale nie można jeszcze wieszać medali na szyjach - powiedział Grabowski. Jak przyznał, bardzo dużym wzmocnieniem polskiej reprezentacji jest Wilfredo Leon, który - według niego - odczuwa większą presję niż inni zawodnicy. - Dla niego to pierwsza duża impreza w polskiej reprezentacji. Nie grał w mistrzostwach świata i nie zdobył obu tytułów, a więc teraz pewnie będzie bardzo chciał złota. Może odczuwać presję i zarazem chęć udowodnienia swojej wartości, ale doskonale sobie z tym radzi. To świetny zawodnik. Chociaż zgranie z resztą drużyny nie jest jeszcze na tym szczytowym poziomie, to i tak Leon prezentuje się doskonale. W ubiegłorocznym mundialu gwiazdą był Kurek, a teraz jest Leon - skomentował Grabowski. W półfinale Polska zmierzy się ze Słowenią, która nieoczekiwanie pokonała Rosję. Grabowski ostrzegł przed lekceważeniem rywala. - Chyba niewiele osób się spodziewało, że Słowenia ogra Rosję. To dowodzi, że nie jest to przypadkowy zespół i tzw. chłopiec do bicia. Poza tym gra u siebie, co też nie jest bez znaczenia. Uważam jednak, że nasi chłopcy sobie poradzą. Są w takim gazie, w takiej formie, że nie widzę innej możliwości, jak wygrana i awans do finału - powiedział prezes wrocławskiego klubu. Polacy na mecz ze Słowenią musieli się przenieść z holenderskiego Apeldoorn do Lublany. Podróż nie obyła się jednak bez kłopotów, bo zaplanowany wcześniej lot z Amsterdamu został odwołany. Po "Biało-Czerwonych" został wysłany rządowy samolot z Polski. - Nie jest to komfortowa sytuacja i pewnie jakieś zmiany w planach treningowych musiały nastąpić. Na szczęście mecz jest w czwartek, a więc będzie czas na trening i odpoczynek. Poza tym to są zawodowcy, którzy już sporo przeżyli i nie sądzę, aby ta sytuacja wybiła ich z rytmu - przyznał Grabowski. Mariusz Wiśniewski