Tuż przed południem, w czasie gdy odbywał się rozruch "Biało-Czerwonych", przy wejściu do hali wisiały kartki z informacją, że nie ma już wolnych wejściówek. Zawiedziony tą informacją był jeden z polskich kibiców, który specjalnie po to przyjechał do Apeldoorn. - Pracuję i mieszkam 200 km stąd, więc szkoda. Może jeszcze przed meczem uda się odkupić bilety od jakiegoś "konika" - dodał z nadzieją w głosie. Zazwyczaj Omnisport może pomieścić 5000 widzów. Organizatorzy siatkarskich ME podają jednak, że mecze w tym wielofunkcyjnym obiekcie w najbliższych dniach obejrzeć może o tysiąc osób więcej. Układ miejsc dla publiczności został nieco zmieniony. Boisko znajduje się w środku welodromu, a część oryginalnych trybun jest zasłonięta większymi elementami, które zostały dostawione wokół pola gry. Najwięcej kibiców jak na razie - 11 tysięcy - oglądało na żywo mecz grupy D w Rotterdamie, w którym biało-czerwoni zmierzyli się z Holendrami. Ponad połowę widzów stanowili wówczas sympatycy drużyny Vitala Heynena. Mistrzowie świata nie mogą narzekać na brak wsparcia rodaków. Inaczej jednak wygląda sytuacja z pozostałymi zespołami. Na ostatnim spotkaniu grupy B Niemców z Hiszpanami w Antwerpii pojawiło się... 50 widzów. Pojedynek grupy A między Rumunami i Grekami w Montpellier śledziły zaś z trybun 104 osoby. Łącznie na pięciu meczach było po mniej niż 200 kibiców, a na 11 poniżej 300. - Ratujemy frekwencję tych ME, to trzeba powiedzieć głośno. Nasi kibice są z nami cały czas. Chcielibyśmy, by tak samo było w Apeldoorn - podkreślał kapitan "Biało-Czerwonych" Michał Kubiak. Jak na razie polscy fani ich nie zawodzą. Z Apeldoorn Agnieszka Niedziałek