Niezliczona liczba zwycięstw w Pucharze Świata, kilkanaście medali mistrzostw świata, trzy medale olimpijskie i klapa w Pekinie. Tak można w kilku słowach podsumować dotychczasową karierę wybitnej narciarki Mikaeli Shiffrin. Amerykańska narciarka jest niesamowita i chyba nikt nie ma co do tego wątpliwości. Tym bardziej niesamowita jest też jej olimpijska porażka. W trzech starach nie zdołała dotrzeć do mety. Tak było w slalomie, slalomie gigancie i slalomie do kombinacji. Po zjeździe Shiffrin wyprzedzała najgroźniejsze rywalki. W drugiej części rywalizacji popełniła jednak błąd. Trudno byłoby sobie wyobrazić taki scenariusz kilka tygodni temu. Eksperci i amerykańscy fani mieli prawo oczekiwać kilku medali zdobytych przez Shiffrin. Jej olimpijskie występy na stokach w Yanqing to jedno z największych zaskoczeń trwających jeszcze igrzysk. I to budzi emocje. Nawet dziś po zdobyciu złota w kombinacji do sprawy Amerykanki odniosła się Szwajcarka Michelle Gisin: "Szkoda, że Mikaela nie ukończyła slalomu. Chciałabym z nią walczyć o złoto" - przyznała alpejka. Pekin 2022. Patryk Serwański: Shiffrin jest zawiedziona Sama Shiffrin oczywiście zawiedziona. W końcu sama oczekiwała więc, choć już poprzednio przyznawała, że presja nie była decydującym czynnikiem, który przyczynił się do niepowodzeń. Po kombinacji Amerykanka przyznała, że cały czas chce tu w Pekinie zdobyć medal: "Cóż, prawdopodobnie powinnam dać sobie spokój, ale jutro przyjdę pojeździć na nartach i potrenuję przed rywalizacją drużynową" - powiedziała Amerykanka, która sama jest zaskoczona własną niemocą: " "Dzisiaj nie czułam zdenerwowania. Oczywiście, zawsze przed startem jest jakaś presja, ale czułam się rozluźniona i zrelaksowana. Rozpoczęłam bardzo dobrze, byłam skoncentrowana i dobrze czułam narty. I znowu nie zadziałało" - mówiła po slalomie. Jej występy to chyba na razie największe rozczarowanie igrzysk, ale także świetna lekcja sportowego życia i pokory niezbędnej w sporcie. Faworyci nie zawsze wygrywają. Czasami ponoszą porażki i to jedna po drugiej, choć przywykli do wygrywania. W trakcie igrzysk Shiffrin dostała już mnóstwo wsparcia od fanów czy najważniejszych postaci narciarstwa alpejskiego, bo nawet dla tak wybitnej narciarski ostatnie dwa tygodnie to bardzo trudny okres. Narciarka zapewne wystąpi jeszcze za 4 lata na kolejnych igrzyskach. Jest ogromna szansa, że do tego czasu prześcignie rekord zwycięstw w Pucharach Świata należący od lat do Ingemara Stenmarka, ale bez względu na wszystko jakaś zadra związana z Pekinem w niej zostanie. Jedyną zawodniczką, z którą mógłbym porównać niepowodzenia Shiffin w Pekinie jest chyba Sara Takanashi. W skokach narciarskich postać wyjątkowa, ale też pechowa. Filigranowa zawodniczka nie ma w dorobku indywidualnego złotego medalu ani z igrzysk ani z mistrzostw świata. Na skoczni w Zhangjiakou indywidualnie była 4, a w drużynie mieszanej została zdyskwalifikowana za co później bardzo gorliwie przepraszała japońskich dziennikarzy. Bez wątpienia to właśnie pozbawiło Japonię medalu. Prestiżową porażkę ponieśli na igrzyskach także Norwegowie. Dla nich biegi narciarskie to jak dla nas skoki - coś więcej niż sport. Sensacją był brak Norwega na podium biegu łączonego na 30km. Typowany do medalu Johannes Klaebo zakończył rywalizację jako... 40. W drużynowym sprincie Klaebo z Erikiem Valnesem zdobyli już złoto, ale Norweżki w sprincie wypadły blado i tylko częściowo mogą tłumaczyć się brakiem Therese Johaug. Mimo tych prestiżowych porażek Norwegia w medalowej klasyfikacji biegów narciarskich zajmuje na razie 1 miejsce. W ogólnej zresztą też i jest duża szansa, że to się nie zmieni. Różny wymiar i różną skalę mają więc olimpijskie rozczarowania i porażki. Numerem jeden pod tym względem jest bez wątpienia Shiffrin. Czy w zawodach drużynowych uda się w końcu przerwać kiepską passę? Przekonamy się w nocy z piątku na sobotę. Drużynowa rywalizacja alpejczyków debiutowała na igrzyskach w Pjongczangu cztery lata temu i wtedy złote medale wywalczyła Szwajcaria. Amerykanie odpadli już w 1/8 finału. Jak odbywa się ta rywalizacja. Czworo zawodników z każdego kraju rywalizuje z przeciwnikami z innego państwa na trasie równoległego slalomu. Pokonanie rywala daje punkt drużynie. W przypadku remisu 2:2 decydującym czynnikiem jest czas wszystkich przejazdów. I tak od 1/8 finału aż do walki o złoty medal. Tym razem jeśli Shiffrin będzie chciała zdobyć medal będzie musiała liczyć nie tylko na siebie, ale także na innych. Wydaje się jednak, że ekipa USA nie będzie tu wymieniana w gronie faworytów do podium. Z Pekinu Patryk Serwański, RMF FM