Kosmiczny zwrot akcji w Kaliszu. Wybrzeże na fali i "wyczerpana formuła" w Piotrkowie
Zagłębie Lubin wciąż pozostaje bez punktów w ORLEN Superlidze. Szóstą wygraną z rzędu zanotowało PGE Wybrzeże Gdańsk. Zmiany zapowiada Piotrkowianin Piotrków Trybunalski. Niesamowity zwrot akcji zobaczyli kibice w Kaliszu. Przez ten mecz 10. seria na długo zapadnie w pamięci kibiców.

Zagłębie pojechało po przełamanie do Mielca. Mecz był wyrównany. Handball Stal zdołała wypracować maksymalnie dwie, trzy bramki przewagi. Beniaminek miał inicjatywę wynikową, ale goście sukcesywnie doprowadzali do remisu. Sprawa punktów była otwarta do samego końca. Gospodarze znów wyszli na plus dwa po trafieniach Mikołaja Kotlińskiego i Filipa Stefaniego. Rywale odpowiedzieli tylko raz. Na 10 sekund przed końcem nie zdołali wyprowadzić kontry na wagę remisu. Przegrali 26:27. To ich czwarte jednobramkowe potknięcie w tym sezonie.
- To czwarty taki mecz na wyjeździe w naszym wykonaniu. Nie wykorzystaliśmy czterominutowej gry w przewadze. Nie trafiliśmy sześć albo siedem razy w stuprocentowych sytuacjach. Skuteczność zawiodła po raz kolejny. Pracujemy nad tym, ale widocznie jeszcze za mało. Było blisko, ale punktów nie ma - powiedział Jarosław Hipner, trener drużyny z Lubina.
Pierwsze zwycięstwo od ponad miesiąca wywalczyła Rebud KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski, która ograła na wyjeździe Azoty Puławy 36:32. Mecz dobrze otworzyli gospodarze, którzy prowadzili już 15:10. W końcówce pierwszej części ekipa Kima Rassmusena zaczęła spisywać się lepiej w obronie. Doprowadziła do remisu 17:17. W drugiej części zbudowała przewagę, głównie po skutecznych kontrach. Błędów jednak nie zabrakło, po obu stronach.
- Na takie mecze mówimy "circus handball". W końcówce było dużo strat po obu stronach. Myślę, że to był ciekawy mecz dla oka, ale dla kogoś kto ma więcej do czynienia z piłką ręczną… nie do końca. Dla nas najważniejsze są trzy punkty. Bardzo chcieliśmy w końcu wygrać na wyjeździe i udało się. W pierwszej połowie brakowało nam pazura w grze, nie funkcjonował nasz atak. W przerwie trener użył kilku twardych słów. Obudziliśmy się. Zmieniliśmy system obrony, co zaskoczyło - powiedział Przemysław Urbaniak, skrzydłowy klubu z Ostrowa.
Przez 20 minut KHGM Chrobry Głogów zdołał przeciwstawić się Industrii Kielce. W dalszej części spotkania przewaga drużyny Tałanta Dujszebajewa była znaczna. Wicemistrzowie Polski wygrali 37:23.
W pierwszej połowie "Derbów Mazowsza" dzielnie walczył Zepter KPR Legionowo. Po przerwie Orlen Wisła Płock wypracowała większą przewagę i wygrała na wyjeździe 33:21.
- Cieszymy się, że rywale przyjechali do nas w pełnym, mocnym składzie i mogliśmy zmierzyć się z tak dobrymi zawodnikami. Dla nas, pod kątem dalszego rozwoju, to było bardzo ważne spotkanie. W drugiej połowie było widać większą różnicę między naszymi drużynami. Złapaliśmy więcej kar. Nie ustrzegliśmy się błędów. Myślę jednak, że jesteśmy na dobrej drodze naszego rozwoju. Teraz czekają nas starcia, w których będziemy bić się o punkty - powiedział Tomasz Strząbała, trener Zepteru KPR.
Szóste kolejne zwycięstwo na swoim koncie zanotowało PGE Wybrzeże Gdańsk, które bez problemów rozprawiło się przed własną publicznością z Piotrkowianinem Piotrków Trybunalski. Wygrało 34:18. Klub z Łodzi zamieścił na swojej stronie internetowej osobliwą, bardzo krótką relację: "Nie będziemy pastwić się nad naszą drużyną, dlatego też na tym zakończymy opisywanie tego, co działo się w Gdańsku. Pewna formuła dziś się wyczerpała, a na szczegóły przyjdzie czas w najbliższych dniach", czytamy. Trener Michał Matyjasik już kilka dni temu złożył wypowiedzenie umowy, które miało upłynąć pod koniec roku. Czy dojdzie do tego wcześniej?
Największe emocje przyniosło ostatnie spotkanie serii. Chociaż długo nic tego nie zapowiadało. Energa Bank PBS Kwidzyn zaczęła wyśmienicie starcie w Kaliszu. Szybko zbudowała przewagę. W pierwszej połowie wychodziło jej niemal wszystko. Do przerwy prowadziła 19:12. Gospodarze nie zrezygnowali z walki o korzystny rezultat. W drugiej części zacieśnili szyki obronne. Do tego usprawnili atak. W samej końcówce zaczęli wyraźnie odrabiać straty. Tuż przed końcem gola na wagę zwycięstwa dla Netlandu MKS-u, na 32:31, rzucił Jan Klimów.
- Najważniejsza jest wygrana. Pierwsza połowa była ciężka. Jednak szczęście sprzyja lepszym. Było warto czekać na taki Kalisz. Kibice na pewno będą wracać do hali, bo walczymy do samego końca - powiedział Jan Klimków, obrotowy drużyny z Kalisza.
- Końcówki nam nie wychodzą. To nie pierwszy mecz, gdzie dajemy się podejść. Musimy coś zmienić w naszym postępowaniu. Głupio tracimy wygraną, oddajemy ją przeciwnikowi. Ciężko powiedzieć, czy to mental, czy brak siły. Może zabrakło nam rotacji na środku, stąd więcej złych decyzji. Musimy coś zmienić w swojej grze, aby tego nie powtarzać - tłumaczył Leon Łazarczyk, rozgrywający drużyny z Kwidzyna.











